Inflacja konsumencka w Wielkiej Brytanii zmalała z 7,9 proc. w czerwcu do 6,8 proc. w lipcu. Było to zgodne z prognozami analityków. Licząc miesiąc do miesiąca, ceny spadły o 0,4 proc. Inflacja bazowa, czyli nieuwzględniająca cen żywności, paliw i energii, pozostała jednak na poziomie 6,9 proc. r./r., podczas gdy oczekiwano jej hamowania do 6,8 proc.
– Brytyjskie fundamenty gospodarcze są obecnie zdecydowanie dezinflacyjne. Polityka pieniężna jest zacieśniana coraz bardziej, oczekiwania inflacyjne spadają, ceny produkcji się normalizują, stopa bezrobocia rośnie, a liczba wolnych etatów mocno spadła. Jeśli te trendy będą kontynuowane, inflacja powinna zejść w nadchodzących miesiącach do 4–5 proc. i znaleźć się w przedziale 2–3 proc. w połowie przyszłego roku – prognozuje Kallum Pickering, ekonomista Berenberg Banku.
– Jest wciąż wiele powodów, by spodziewać się, że inflacja załamie się w dalszej części roku, zwłaszcza z powodu silnego spowolnienia akcji kredytowej. Rosnące bezrobocie i spadająca liczba wolnych etatów sugerują, że presja płacowa osiągnie wkrótce swój szczyt. Niestety, Bank Anglii nadal patrzy wstecz, na dane o inflacji konsumenckiej z ostatnich dwóch, trzech miesięcy, zamiast wstrzymać się z działaniem, by ocenić skutki dotychczasowego zacieśniania polityki pieniężnej. To sprawia, że kolejna niepotrzebna podwyżka stóp procentowych jest bardziej prawdopodobna – ocenia Julian Jessop, ekonomista z Instytutu Spraw Gospodarczych (IoEA).
Bank Anglii na ostatnim swoim posiedzeniu podniósł główną stopę o 25 pkt baz., do poziomu 5,25 proc. Była to już 14. jej podwyżka z rzędu.