Iran prowadzi negocjacje z USA oraz UE dotyczące wznowienia umowy o swoim programie nuklearnym, obejmującej również kwestię znacznego poluzowania zachodnich sankcji. Taka umowa umożliwiłaby znaczne zwiększenie eksportu irańskiej ropy. Zdaniem analityków Goldman Sachs szanse na takie porozumienie są jednak w tym roku niskie, a przeciąganie negocjacji leży w interesie zarówno Teheranu jak i Waszyngtonu.

"Umowa jest mało prawdopodobna w krótkim terminie. Niedawno usunęliśmy wzrost irańskiego eksportu z naszych prognoz do końca 2023 r. Uważamy, że zachęty dla Iranu do powrotu do porozumienia są słabe, zwłaszcza, że kraj ten obecnie eksportuje około 1 mln baryłek ropy dziennie przy wysokich cenach, osiągnął wysoki poziom wzbogacania uranu i ma swoje średnioterminowe cele nuklearne. (...) Irańskie oświadczenie o chęci prowadzenia rozmów nuklearnych jest naszym zdaniem prawdopodobnie próbą przeciągnięcia dyskusji, by USA i ich sojusznicy nie wprowadzali ostrzejszych sankcji. USA również mają interes w przeciąganiu negocjacji, bo silniejsze sankcje mogłyby zwiększyć niedobory ropy na rynku, a powrót do porozumienia nuklearnego byłby wyzwaniem politycznym" - piszą eksperci Goldman Sachs.

Czytaj więcej

OPEC+ nie obniży cen

Nadzieja na porozumienie z Iranem pojawiła się po rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Negocjacje wówczas przyspieszyły, a USA mogły liczyć na to, że irańska ropa pomoże zastąpić rosyjski surowiec na rynkach międzynarodowych. Ostatnie miesiące przyniosły jednak przecenę na rynkach naftowych. W środę po południu za baryłkę ropy gatunku WTI płacono 86,3 USD. Co prawda jej cena była prawie o 15 proc. wyższa niż na początku roku, ale 30 proc. mniejsza niż w tegorocznym szczycie. Spadła ona do poziomu z końcówki stycznia, czyli jeszcze sprzed rosyjskiej inwazji. To również mogło zmniejszyć gotowość Amerykanów do zawarcia porozumienia z Iranem.

Należący do OPEC Iran wydobywał w lipcu 2,52 mln baryłek ropy dziennie, a jego moce produkcyjne wynosiły wówczas 3,83 mln baryłek.