Jak czeska twierdza jastrzębi została opanowana przez gołębie

Bank centralny uznał, że wstrzyma się z dalszymi podwyżkami, bo i tak niewiele one wpłyną w nadchodzących miesiącach na inflację. Kraj może czekać łagodna recesja, co jest dodatkowym argumentem za tym, by już nie podwyższać stóp procentowych.

Publikacja: 15.08.2022 21:00

Praga, stolica Czech, stała się ostatnio areną ciekawej rozgrywki o kształt polityki pieniężnej. Roz

Praga, stolica Czech, stała się ostatnio areną ciekawej rozgrywki o kształt polityki pieniężnej. Rozgrywka ta została wygrana przez czeskiego prezydenta Milosa Zemana. Fot. Milan Jaros/Bloomberg

Foto: Milan Jaros

Czeski Bank Narodowy (CNB) jako pierwszy w tym roku spośród znaczących banków centralnych z rynków wschodzących zdecydował się na zakończenie cyklu podwyżek stóp procentowych. Na sierpniowym posiedzeniu utrzymał główną stopę procentową na poziomie 7 proc. Wcześniej dał się jednak poznać jako jeden z pionierów jastrzębiej polityki pieniężnej prowadzonej po pandemii. Podwyższać stopy zaczął już w czerwcu 2021 r., łącznie zaś podniósł je o 675 pkt baz. Przeciwko każdej z tych podwyżek głosował Ales Michl, członek władz CNB, który 1 lipca został jego prezesem w miejsce „jastrzębio” nastawionego Jirzego Rusnoka. W czeskim banku centralnym zmienił się nie tylko prezes. Kadencje w liczącej siedem osób Radzie Polityki Pieniężnej rozpoczęło trzech nowych członków znanych z „gołębich” poglądów. Mianował ich prezydent Milos Zeman, któremu nie podobała się polityka szybkiego podnoszenia stóp procentowych. Podczas posiedzenia CNB z 4 sierpnia, za utrzymaniem stóp na dotychczasowym poziomie głosowało pięciu członków Rady, a dwóch opowiedziało się za podwyżką o 100 pkt baz.

– Jest niemal pewne, że roczna inflacja osiągnie do końca tego roku niemal 20 proc. Jednakże bank centralny nie ma już na to wpływu – przyznał prezes Michl.

Bezpieczna inflacja?

Michl nie wyklucza, że we wrześniu może dojść do „dodatkowej" podwyżki stóp procentowych. Jest ona jednak bardzo mało prawdopodobna. Zwłaszcza że opublikowane w środę dane o inflacji konsumenckiej za lipiec były nieco lepsze od prognoz. Ceny wzrosły o 17,5 proc. rok do roku, podczas gdy w czerwcu zwiększyły się o 17,2 proc. Inflacja liczona miesiąc do miesiąca zwolniła z 1,6 proc. do 1,3 proc. Ceny paliw przestały rosnąć, a żywność oraz energia drożały w najwolniejszym tempie w tym roku (wynoszącym odpowiednio: 1,3 proc. m./m. i 1,6 proc. m./m.). Prognozy CNB przewidują, że inflacja konsumencka powinna osiągnąć swój szczyt we wrześniu, na poziomie 20,4 proc. r./r.

– Inflacja poniżej prognoz banku centralnego będzie dobrą wiadomością dla „gołębi” zasiadających w Radzie. Przed jej wrześniowym posiedzeniem będziemy mieć jeszcze jeden odczyt inflacji, który może potwierdzić obecny trend lub mu zaprzeczyć. Naszym zdaniem inflacja nadal będzie przyspieszać, ale dane za lipiec będą w nadchodzących tygodniach argumentem potwierdzającym „gołębi” ton CNB. Nie spodziewamy się dalszych podwyżek stóp procentowych, a bardziej rozłożony w czasie wpływ wzrostu cen energii na inflację konsumencką sprawia, że nowy skład Rady będzie mógł łatwiej podjąć decyzję – twierdzi Frantisek Taborsky, ekonomista ING.

– Spodziewamy się, że nowe dane gospodarcze nie doprowadzą do zmiany stanowiska banku centralnego. Główna stopa procentowa pozostanie w tym roku na poziomie 7 proc. – uważa Liam Peach, ekonomista z firmy badawczej Capital Economics. Jego zdaniem, CNB może być w przyszłym roku jednym z pierwszych banków centralnych, które będą obcinały stopy procentowe. – Uważamy, że cięcia zaczną się w drugim kwartale 2023 r., ale polityka pieniężna pozostanie „ciasna” przez następne kilka lat – dodaje Peach.

Choć obecne władze CNB nie widzą sensu w dalszych podwyżkach stóp procentowych, to trudno spodziewać się po nich chęci do szybkiego luzowania polityki pieniężnej.

– Nie chciałbym zobaczyć drugiego ekstremum, czyli zbyt szybkich obniżek stóp – mówił prezydent Zeman, wręczając nominację Michlowi.

Widmo recesji

Czeski bank centralny spodziewa się, że w trzecim i w czwartym kwartale tego roku gospodarka Czech może być pogrążona w recesji. Prognozuje on, że PKB może spaść w jej trakcie od szczytu do dna o 1,3 proc. Będzie to skutek m.in. ograniczenia konsumpcji w wyniku wysokiej inflacji. Nie da się jednak też ukryć, że gospodarka Czech jest mocno zależna od koniunktury w niemieckim i globalnym przemyśle. Gdyby więc doszło w Niemczech do recesji wywołanej na przykład przerwą w dostawie rosyjskiego gazu, to Czechy też to mocno odczują. Problemy z gazem mogą mieć również też Czechy. Analitycy Międzynarodowego Funduszu Walutowego zaliczyli je do krajów UE najbardziej wrażliwych na ewentualne wstrzymanie dostaw z Rosji. Ich zdaniem w takim scenariuszu czeski PKB spadłby o 6 proc.

Mimo spodziewanej recesji CNB podniósł jednak prognozę wzrostu PKB na ten rok z 0,8 proc. do 2,3 proc. (Jest ona zbieżna z przewidywaniami Komisji Europejskiej oraz Międzynarodowego Funduszu Walutowego). Projekcję na przyszły rok obniżył jednak z 3,6 proc. do 1,1 proc. Wygląda ona pesymistycznie choćby na tle prognozy MFW mówiącej, że wzrost PKB Czech sięgnie w 2023 r. aż 4,2 proc. Prognozy prywatnych instytucji na ten rok wahają się od 0,6 proc. wzrostu (S&P Global Intelligence) do zwyżki o 4,1 proc. (UBS), a na 2023 r. od wzrostu o 0,4 proc. (Julius Baer) do 4,8 proc. (Moody's Analytics). Tak duża rozpiętość prognoz może świadczyć o tym, jak trudno w bardzo niepewnym środowisku międzynarodowym stawiać prognozy dla małej, nastawionej na eksport gospodarki takiej jak czeska. Taka niepewność może utwierdzać bank centralny w niechęci do dalszego podnoszenia stóp.

Obecnie wygląda na to, że jedynym czynnikiem mogącym skłonić CNB do zacieśniania polityki pieniężnej byłaby silna deprecjacja korony, na przykład towarzysząca ogólnemu odwrotowi inwestorów od rynków naszego regionu.

Od początku roku korona czeska straciła 7 proc. wobec dolara amerykańskiego, ale radziła sobie lepiej niż złoty polski (spadek o 11 proc.) czy forint węgierski (spadek o 15 proc.). Mocniej się opierała dolarowi niż euro, które straciło ponad 9 proc. czy funt brytyjski, zniżkujący o prawie 10 proc. To nie tylko skutek agresywnych podwyżek stóp procentowych przez CNB. To również efekt przeprowadzanych przez niego interwencji walutowych. Analitycy ING wyliczyli, że od połowy maja czeski bank centralny przeznaczył na obronę narodowej waluty 12 proc. swoich rezerw.

– Pytanie brzmi, gdzie znajduje się próg bólu określający jaka część rezerw walutowych może zostać przeznaczona na interwencje. Myślimy, że stanowi on 30 proc. całości rezerw, a do takiego poziomu jest jeszcze daleko – uważa Taborsky. CNB nic więc na razie nie zmusi do kolejnej wolty w polityce pieniężnej.

Które banki centralne krajów naszego regionu będą jeszcze podnosić stopy?

Część ekspertów prognozuje, że Narodowy Bank Polski może być kolejnym, po Czeskim Banku Narodowym, bankiem centralnym w naszym regionie, który wstrzyma podwyżki stóp procentowych. Spośród prognoz analityków zebranych przez agencję Bloomberga, cztery projekcje (autorstwa analityków Barclaysa, BOŚ, Ipopema Securities i Polskiego Instytutu Ekonomicznego) mówią, że na koniec roku główna stopa procentowa w Polsce będzie wynosiła 6,5 proc., czyli tyle, co obecnie. Analitycy jednej instytucji (BGK) spodziewają się, że główna stopa wzrośnie do 6,75 proc. Mediana prognoz mówi jednak o podwyżkach do 7,25 proc., a najbardziej „jastrzębia” prognoza (autorstwa analityków ING) o 8,5 proc.

Narodowy Bank Węgier zaskoczył w lipcu rynki swoim „jastrzębim” nastawieniem. Dwukrotnie w ciągu miesiąca podniósł główną stopę procentową po 100 pkt baz. Sięgnęła ona poziomu 10,75 proc. i jest najwyższa w Unii Europejskiej. Jest także wyższa od najbardziej „jastrzębich” prognoz zebranych przez agencję Bloomberga. Zasygnalizował, że gotów jest na dalsze podwyżki.

Narodowy Banku Rumunii podniósł 5 sierpnia główną stopę procentową o 75 pkt baz., do 5,5 proc. Ma on zdaniem analityków jeszcze pole do podwyżek, zwłaszcza, że inflacja konsumencka sięgnęła 15 proc. Najbardziej „jastrzębie” prognozy zebrane przez Bloomberga wskazują, że na koniec czwartego kwartału jego główna stopa powinna sięgnąć 6,75 proc.

Estonia, Łotwa i Litwa (mające inflację konsumencką przekraczającą 20 proc.) muszą sobie jakoś radzić z główną stopą procentową Europejskiego Banku Centralnego wynoszącą 0,5 proc. Podobnie jak Słowacja (mająca w lipcu 12,8 proc. inflacji) i Słowenia (11,7 proc.). W Bułgarii główna stopa procentowa nadal wynosi zero procent. Niskie stopy są też w: Albanii (1,75 proc.), Macedonii Płn. (2 proc.), Chorwacji (2,5 proc.), Serbii (3 proc.) i Bośni (3,03 proc.). HK

Gospodarka światowa
Netflix ukryje liczbę subskrybentów. Wall Street się to nie podoba
Gospodarka światowa
Iran nie ma jeszcze potencjału na prawdziwą wojnę
Gospodarka światowa
Izraelski atak odwetowy zamieszał na rynkach
Gospodarka światowa
Kiedy Indie awansują do pierwszej trójki gospodarek? Premier rozbudza apetyty
Materiał Promocyjny
Nowy samochód do 100 tys. zł – przegląd ofert dilerów
Gospodarka światowa
Biden stawia na protekcjonizm. Chce potroić cła na chińską stal
Gospodarka światowa
Rosja/Chiny. Chińskie firmy i banki obawiają się sankcji?