To efekt znacznie niższych cen ropy niż w zeszłym roku oraz niskiego popytu na paliwa, wynikającego z recesji. Między kwietniem a czerwcem brytyjsko-holenderski Shell zarobił 2,3 mld USD, o 70 proc. mniej niż w analogicznym okresie przed rokiem. Zysk Exxona spadł w tym samym czasie o 66 proc., do 3,95 mld USD.
Obecnie ropa kosztuje około 64 USD za baryłkę i jest znacznie tańsza niż w ubiegłym roku, kiedy trzeba było za nią płacić rekordowe 147 USD. Niższe ceny i popyt na paliwa widać doskonale w przychodach obu kolosów. W przypadku Shella zmalały one o 51 proc., do 63,9 mld USD, a Exxona o 46 proc., do 74,5 mld USD.
Jeszcze w zeszłym roku pod względem wyników spółki paliwowe nie miały sobie równych. Absolutny rekord Exxon pobił w III kwartale – właśnie w jego trakcie ceny ropy były najwyższe w historii – osiągając zysk 14,8 mld USD. W całym zeszłym roku amerykański koncern zarobił 45,2 mld USD – co jest równowartością np. ponad dwóch piątych tegorocznego budżetu Polski.
W tym roku będzie znacznie gorzej. Peter Voser, który kieruje Shellem od miesiąca, oczekuje, że z globalny popyt na ropę pozostanie przez najbliższy czas słaby. W celu poprawy wyników firmy tną koszty. Shell w I półroczu zaoszczędził 700 mln USD i planuje kontynuować cięcia w kolejnych miesiącach. Zmniejszył m.in. o 20 proc. liczbę menedżerów na wysokich stanowiskach. Mimo słabszych rezultatów postanowił jednak nie szkodzić inwestorom i utrzymał zapowiedzianą wcześniej dywidendę w wysokości 42 centów na akcję, o 5 proc. wyższą niż w ub. r.
W przypadku Exxona zysk w przeliczeniu na jedną akcję wyniósł 84 centy i okazał się niższy od 1,02 USD oczekiwanych średnio przez rynek. W przypadku Shella takiego rozczarowania nie było. Firma zarobiła nawet więcej niż oczekiwano.