Royal Bank of Scotland zakończył pierwsze półrocze na minusie, o czym przesądziła rezerwa w wysokości 7,52 mld funtów (36,6 mld zł) utworzona na pokrycie strat z nieściągalnych kredytów i spadku wartości aktywów. Co gorsze bank ostrzegł, że rezerwy pozostaną na wysokim poziomie.
Kurs akcji RBS, największego banku kontrolowanego przez brytyjski rząd, spadł na londyńskiej giełdzie aż o 16 proc. po opublikowaniu raportu o stracie netto wynoszącej 1,04 mld funtów. W pierwszym półroczu ubiegłego roku spółka miała 827 mln funtów straty. Tak znacząca przecena akcji RBS była spowodowana dużą rozbieżnością między rzeczywistym wynikiem banku a prognozowanym. Analitycy spodziewali się zysku netto na poziomie 1,1 mld funtów i dlatego w dwóch poprzednich dniach kurs papierów RBS wzrósł o 15 proc.
– Nie ma cudów. Czeka nas kilka lat mozolnej wspinaczki, zarówno nasz bank, jak i brytyjską i światową gospodarkę. To będzie maraton, a nie sprint – powiedział prezes RBS Stephen Hester.
Te słowa Hestera pozostają w sprzeczności ze środową wypowiedzią Erica Danielsa, prezesa Lloyds Banking Group. Powiedział on, że szczyt rezerw na nieściągalne kredyty banki mają już za sobą. Analitycy spodziewali się, że rezerwy RBS na złe kredyty wyniosą 6,4 mld funtów.
Hester obiecał zredukować kredyty i sprzedać zagraniczne aktywa, aby zmniejszyć sumę bilansową banku. W wyniku działalności poprzednika Hestera przekracza ona teraz 2 bln funtów, czyli jest wyższa niż wartość rocznej produkcji Wielkiej Brytanii.