W 2009 roku zredukowała w nich zatrudnienie o 3,8 proc. Teraz zamierza rozszerzyć działalność na Stany Zjednoczone i Azję, aby zmniejszyć zależność od strefy euro. Wczoraj SocGen poinformował o 1,06 mld euro zysku netto w I kwartale, większym od prognozowanego.
Niemal wszystkie duże banki po obu stronach Atlantyku, które opublikowały już raporty za pierwszy kwartał, miały w tym okresie wyniki lepsze od prognozowanych. Żaden nie miał straty. Stało się jednak oczywiste, że trudno będzie dalej osiągać zyski, jeśli nie uzupełni się zatrudnienia drastycznie zmniejszonego w czasie kryzysu. Zwłaszcza że rośnie konkurencja.
Sytuacja na rynku pracy w sektorze finansowym zaczęła poprawiać się pod koniec ubiegłego roku, a miniony kwartał przyniósł już wyraźne ożywienie. W londyńskim City w tym okresie liczba wakatów, czyli miejsc pracy, do zajęcia których firmy szukały chętnych, była o 120 proc. większa niż przed rokiem.
Oferty brytyjskich spółek są w tej dziedzinie na razie dość skromne. Royal Bank of Scotland chce zatrudnić 15 analityków, a Lloyds szuka 35 0sób, zwłaszcza do działu obligacji. Obie te firmy w dużej części należą jeszcze do brytyjskiego rządu, który wykupił w nich pakiety ratunkowe.
O wiele śmielej na rynku pracy poczynają sobie szwajcarskie banki. Największy – UBS – już w ubiegłym roku zatrudnił 350 nowych pracowników w pionie papierów dłużnych, co pozwoliło mu w pełni wykorzystać doskonałą koniunkturę w tym segmencie rynku i osiągnąć w nim przychody największe od II kwartału 2006 r. W najbliższych kwartałach UBS chce zatrudnić kilkaset osób w dziale bankowości inwestycyjnej.