Obie te decyzje mają podtrzymać ożywienie brytyjskiej gospodarki, której nie sprzyjają ani powyborczy pat, ani grecki kryzys zadłużeniowy.

Komisja Polityki Pieniężnej składająca się z dziewięciu osób i kierowana przez prezesa Banku Anglii Mervyna Kinga utrzymała na wczorajszym posiedzeniu program przeznaczający 200 mld funtów (300 mld USD) na zakup obligacji, czego zgodnie spodziewali się wszyscy ekonomiści ankietowani w tej sprawie przez agencję Bloomberg News. Na rekordowo niskim poziomie 0,5 proc. pozostawiono też stopy procentowe. Wybory parlamentarne z

6 maja żadnej partii nie dały większości wystarczającej do samodzielnego rządzenia, a rozmowy koalicyjne konserwatystów z liberałami przedłużają się ze względu na dość istotne różnice programowe dzielące oba te ugrupowania. Zgadzają się one jednak co do konieczności redukcji rekordowego deficytu budżetowego Wielkiej Brytanii, który w minionym roku sięgnął prawie 12 proc. produktu krajowego brutto.

Wobec braku nowego rządu swoje obowiązki nadal sprawuje gabinet Gordona Browna, ale po porażce wyborczej nie można od niego oczekiwać jakichkolwiek decyzji dotyczących przyszłości. Zwłaszcza decyzji dotyczących redukcji wydatków. Stają się one jednak coraz pilniejsze, bo tempo wzrostu gospodarczego spadło w I kw. do 0,2 proc. z 0,4 proc. w poprzednim kwartale, a inflacja w marcu wyniosła 3,4 proc.