To trzeci plan oszczędnościowy od stycznia 2010. Na razie Hiszpanie nie ujawniają jaką kwotę chcieliby dzięki temu zaoszczędzić. W dwóch poprzednich planach cięć ogłoszonych jeszcze w tym roku raz miało to być 70, a potem 50 mld euro.
Dotychczas rząd hiszpański unikał decyzji bolesnych dla społeczeństwa decyzji, wierząc że zwiększenie dochodów budżetowych będzie możliwe dzięki zwiększeniu wydajności pracy i odzyskaniu wzrostu gospodarczego. Komisja Europejska nie podzieliła tych opinii i nakazała drastyczne ograniczenie zadłużania się na rynkach finansowych. Tym razem rząd jest więc pod takim naciskiem z zewnątrz, że nie ma innego wyjścia, jak ciąć nie bacząc na skutki polityczne.
Niepełna tydzień temu rząd w Madrycie triumfalnie poinformował, że kraj oficjalnie wyszedł z recesji. Wprawdzie wzrost PKB w I kwartale jest rachityczny — 0,1 proc, ale Hiszpanie cieszą się, że w ogóle jest. To nieco poprawia prognozy na przyszłość, bo w ubiegłym tygodniu Komisja Europejska przewidywała dla Hiszpanii recesję jeszcze i w 2010, a spadek PKB miał wynieść 0,4 proc. po spadku o 3,6 proc. w 2009 roku. Ocena Komisji, chociaż uznawana z dość konserwatywną, połączona z cięciem oceny wiarygodności kredytowej Hiszpanii przez agencję Standard&Poor's i z ujawnieniem stopy bezrobocia na poziomie 20 proc przypadają w fatalnym momencie dla tego kraju, który właśnie sprawuje przewodnictwo w Unii Europejskiej, a nie jest w stanie poradzić sobie z własnymi problemami. Od tego przewodnictwa Hiszpanie oczekiwali bardzo dużo, a przede wszystkim pełnego uznania przynależności do I ligi europejskiej, gdzie nadal właściwie są tylko Niemcy i Francja.
Tymczasem spotkało ich upokorzenie, Hiszpania weszła do grupy nazywanej pogardliwie na rynkach finansowych PIGS (od nazw krajów — Portugalii, Irlandii, Grecji i właśnie Hiszpanii (Spain). A minister finansów, Elena Selgado została ogłoszona najgorszym szefem tego resortu w całej Unii Europejskiej na co zareagowała nie zapowiedzianą wizytą w redakcji „Financial Timesa” w Londynie. Z kolei laureat ekonomicznego Nobla, Paul Krugman nie zostawił suchej nitki na polityce gospodarczej tego kraju. Pani Selgado wplątała się jeszcze w polemikę a Krugmanem, o którym powiedziała, że nie zna się na Hiszpanii, czym ośmieszyła się po raz kolejny.
Tymczasem prawda jest taka, że ogłoszone cięcia budżetowe, które miałyby Hiszpanom pomóc oddalić zagrożenie finansowej zapaści nie bilansowały się i rząd musiał je kilkakrotnie poprawiać. Zresztą o tym, że „jakieś” programy oszczędnościowy o wartości 50 i 70 mld euro zostały ogłoszone i w Madrycie i w Brukseli dawno już zapomniano. Pamiętały tylko agencje ratingowe, które w takich przypadkach są bezlitosne.