W piątek rozpoczęto negocjacje w sprawie połączenia Caja Madrid, drugiej co do wielkości regionalnej kasy oszczędnościowo-kredytowej (ma około 190 mld euro aktywów, co daje jej czwarte miejsce na liście hiszpańskich instytucji finansowych w ogóle), z pięcioma innymi cajas. Planuje się zakończenie tej operacji przed 30 czerwca, tak aby mogły one jeszcze skorzystać z dokapitalizowania z wartego 99 mld euro rządowego funduszu na restrukturyzację sektora finansowego.Połączenie negocjują także kasy katalońskie – największa w kraju La Caixa (272 mld euro aktywów) z Caixa Girona.
[srodtytul]Zła kondycja kas[/srodtytul]
Cajas stanowią około połowy hiszpańskiej bankowości i nie jest tajemnicą, że z kryzysu wyszły w nie najlepszej kondycji. Wpływ miały na to przedłużająca się recesja oraz załamanie na rynku nieruchomości, podobne do obserwowanego wcześniej w USA. Kasy mają dość ograniczone możliwości finansowania, m.in. ze względu na związki z samorządami lokalnymi. Nie są też notowane na giełdzie. – Wiele z tych kas to na wpół bankruci – przyznaje Rafael Pampillon, ekspert z madryckiej IE Business School.
Rząd uważa, że sytuację kas poprawi zmniejszenie ich liczby z 45 do około 20 oraz zapewnienie im pieniędzy na restrukturyzację. Ostatnie zabiegi wokół cajas nie były jednak dobrze odbierane przez rynki. Tak było zarówno w przypadku przejęcia w poprzedni weekend przez Bank Hiszpanii kontroli nad CajaSur (nie udało się jej wynegocjować połączenia z większym podmiotem), jak i zeszłotygodniowej decyzji o scaleniu pięciu kas w jedną grupę Sistema Institucional de Proteccion.
[srodtytul]Fitch ściął rating[/srodtytul]