Po kryzysowej zapaści 2008/2009 r, gdy rosyjski rząd przyjmował tylko budżet na przyszły rok, Kreml wraca do trzyletniego planowania kasy państwa.
Przyjęte w piątek założenia na lata 2011-2013 zakładają rozwój, ale, jak to określiła Elwira Nabiullina minister rozwoju gospodarczego, „rząd wybrał wariant umiarkowanie optymistyczny”.
Zakłada on wzrost PKB w przyszłym roku o 3,4 proc.; za dwa lata o 3,5 proc., a za trzy o 4,2 proc. W sumie więc przez trzy lata rosyjska gospodarka ma zyskać 11,1 proc. Inflacja na wynieść w 2011 r 5,5-6,5 proc; w kolejnych latach 5-6 proc. i 4,5-5,5 proc.
- Rosyjski budżet zawsze bazuje na cenie ropy, bo w ponad 40 proc. zależy od wpływów z ropy i gazu, którego cena też jest pochodną ceny ropy sprzed pół roku. Dlatego cena ropy jest kluczowa przy planowaniu budżetu i zawsze wywołuje spory w rządzie - mówi dla „Rz” profesor Walerij Sołodkow dyrektor Instytutu Bankowości przy Wyższej Szkole Ekonomicznej w Moskwie.
Tak było i tym razem. W sporze wicepremiera i ministra finansów Aleksieja Kudrina z minister Nabiulliną premier Putin wziął stronę tej ostatniej i to jej cena ropy jest podstawą do wyliczeń budżetowych. Przyjęto więc średnio za baryłkę Urals w kolejnych latach: 75 dol., 78 dol. i 79 dol..