[b]Często słyszy się, że Grecja, pomimo otrzymanej pomocy z MFW i Unii Europejskiej, prędzej czy później i tak będzie musiała zrestrukturyzować swoje zadłużenie.[/b]
Ja także jestem pesymistą. Nie wykluczam, że za dwa lata kraj ten będzie musiał zrestrukturyzować dług. Grecja wciąż zaciąga nowe zobowiązania, aby rozwiązać problem zadłużenia, tyle że teraz korzysta ze stabilnych źródeł finansowania. Jej dług publiczny ciągle jednak rośnie i będzie tak nawet, gdy uda się jej zrównoważyć budżet. Rentowność greckich obligacji przekracza bowiem istotnie tempo wzrostu gospodarki w najbliższych latach.
W historii Grecja zresztą restrukturyzowała zobowiązania wielokrotnie i nie jest to nic nadzwyczajnego. Jean-Claude Trichet (obecny prezes Europejskiego Banku Centralnego – przyp. red.) był kiedyś przewodniczącym Klubu Paryskiego zajmującego się umorzeniami i restrukturyzacjami długów publicznych. Takie rozwiązanie jest tabu jedynie w UE.
[b]Gdyby ten scenariusz się zrealizował, czy oznaczałoby to, że podjęte dotychczas przez UE działania na rzecz ugaszenia kryzysu były tylko stratą pieniędzy? Czy było trzeba od razu pozwolić Grecji na bankructwo?[/b]
Według mnie Grecja powinna zrestrukturyzować zadłużenie już na początku 2010 r. Państwa muszą niekiedy bankrutować, a opóźnianie tego tylko pogłębia problemy. Teraz bowiem kredytodawcami Aten są inne rządy. Restrukturyzacja długu w tej chwili będzie oznaczała, że ucierpią na tym podatnicy np. w Niemczech.