Forint umacniał się wczoraj drugi dzień z rzędu wobec euro. Zyskiwał po południu wobec unijnej waluty 1,1 proc. Indeks BUX zamknął się jednak 0,3 proc. na minusie. Tak inwestorzy reagowali na ogłoszenie przez premiera Węgier Victora Orbana wyczekiwanego planu naprawy finansów publicznych, który ma przekonać inwestorów, że Węgrom nie grozi los Grecji.
[srodtytul]Cięcia i obniżki[/srodtytul]
Ogłoszony plan jest ambitny. Rząd Orbana się zobowiązał, że zatrzyma tegoroczny deficyt finansów publicznych na poziomie 3,8 proc. PKB, zaplanowanym przez poprzedni, socjalistyczny gabinet. Stanie się tak, choć w zeszłym tygodniu politycy rządzącej partii Fidesz mówili, że socjaliści zostawili finanse publiczne w ruinie, a deficyt przekroczy w tym roku 7 proc. PKB. Co więcej, deficyt ma zostać utrzymany przez rząd w ryzach, choć jednocześnie dojdzie do poważnych obniżek podatków mających stymulować wzrost gospodarczy. – Nie chodzi nam o to, by łatać stary system podatkowy. Musimy stworzyć nowy – zadeklarował Orban.
Plany rządu dotyczące podatków można śmiało nazwać rewolucyjnymi. Gabinet Orbana zapowiada, że obywatele, najpóźniej za dwa lata będą płacili podatek liniowy od dochodów osobistych wynoszący 16 proc. Podatek dla małych i średnich firm zostanie zmniejszony z 19 do 10 proc. Spadki przekazywane najbliższej rodzinie nie będą w ogóle opadatkowane. Zniesiony zostanie zakaz domowej produkcji rakii (przez co spadną wpływy do budżetu z akcyzy na alkohol).
By utrzymać deficyt finansów publicznych na zaplanowanym poziomie i jednocześnie obniżać podatki, rząd będzie musiał dokonać jednak poważnych oszczędności. Jak zapewnił minister gospodarki Gyorgy Matolcsy, sięgną one w tym roku 1 proc. – 1,5 proc. PKB kraju. Rząd zapowiedział również, że będzie zmniejszał dług publiczny, nazwany przez Orbana „największym problemem kraju”.