Jedna z proponowanych kar zakłada nałożenie specjalnego „zastawu” na emisję obligacji – donosi agencja Bloomberga, powołując się na poufne dokumenty Komisji.
Zgodnie z planami KE państwo niedające sobie rady z obniżeniem długu publicznego musiałoby po każdej emisji obligacji wpłacać na specjalne konto kwotę wynoszącą określony procent wartości emisji. Zgromadzone w ten sposób pieniądze byłyby konfiskowane, gdyby „fiskalny grzesznik” nie zdołał w wyznaczonym czasie zmniejszyć długu publicznego.
Propozycja ta nie wzbudza entuzjazmu wśród analityków. – Przykładanie większej wagi do redukcji zadłużenia jest dobre i potrzebne, ale proponowana przez Komisję opłata wydaje się jedynie luźnym pomysłem rzuconym przez jakichś oficjeli, bez analizowania, czy jest on w ogóle możliwy do zrealizowania. Gdyby został on wprowadzony w życie, mógłby zachęcić spekulantów do działań przeciwko ukaranym w ten sposób państwom – zauważa Carsten Brzeski, ekonomista z ING Group.
Propozycji kar za łamanie dyscypliny budżetowej jest wiele. Są to zarówno nakazanie zbytnio zadłużonemu państwu publikowania dodatkowych informacji w prospektach dotyczących emisji długu, jak i odcięcie dostępu do finansowania z Europejskiego Banku Inwestycyjnego. Część unijnych decydentów chciałaby jeszcze dodać do tego zestawu sankcje polityczne. Na przykład Jean-Claude Trichet, szef Europejskiego Banku Centralnego, zaproponował w poniedziałek, by kraje rażąco naruszające dyscyplinę fiskalną były pozbawiane prawa głosu w unijnych instytucjach.Sprawa ewentualnych sankcji dla „niepoprawnych dłużników” będzie omawiana przez unijnych ministrów finansów 7 lipca. Minie jednak zapewne wiele miesięcy, zanim system kar stanie się częścią unijnego prawa.
Dużym problemem może być choćby wyznaczenie granicy zadłużenia, po której przekroczeniu nakładane byłyby sankcje. Obecnie kraje UE są zobowiązane (zgodnie z kryteriami z Maastricht) do utrzymywania długu publicznego na poziomie nie wyższym niż 60 proc. PKB. W 2009 r. kryterium to spełniało tylko sześć spośród 16 krajów strefy euro. Największym dłużnikiem były Włochy, których dług publiczny wyniósł aż 115,8 proc. PKB. W grupie „maruderów” znalazły się też m.in. Niemcy, notujące dług wysokości 66 proc. PKB.