Stopa bezrobocia w krajach rozwiniętych gospodarczo najprawdopodobniej osiągnęła już swój szczyt w I kwartale tego roku, gdy wyniosła 8,7 proc. – wynika z raportu „OECD Employment Outlook” przygotowanego przez Organizację Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD). Bezrobocie wciąż stanowi jednak ogromny problem. Aby zatrudnienie w 30 krajach OECD wróciło do poziomu sprzed kryzysu, trzeba stworzyć 17 mln etatów. Najwięcej w USA – aż 10 milionów.
[srodtytul]Niepokojąca perspektywa[/srodtytul]
Liczba bezrobotnych w krajach OECD sięga obecnie 47 mln. Dane te dają jednak tylko częściowy obraz spustoszeń, jakie kryzys wyrządził na rynku pracy. Organizacja szacuje, że po doliczeniu bezrobotnych niepobierających zasiłków oraz osób, które pracują w niepełnym wymiarze godzin (a chciałyby na pełny etat), liczba bezrobotnych jest bliska 80 mln.
Bezrobocie w państwach rozwiniętych jeszcze długo będzie duże. Średnia jego stopa może do końca przyszłego roku przekraczać 8 proc. Z problemem tym długo będą się zmagać kraje takie jak Hiszpania, w których stopa bezrobocia jest dwucyfrowa. Natomiast w krajach, które uniknęły masowych redukcji zatrudnienia, wprowadzając programy pozwalające w szerszym zakresie zatrudniać pracowników w niepełnym wymiarze godzin (np. Niemcy), wzrost liczby etatów będzie powolny.
– Stopa bezrobocia, przynajmniej w Europie, mocno nie spadnie w najbliższych kwartałach. W części krajów rynek pracy wciąż dostosowuje się do kryzysowej sytuacji. Cięcia fiskalne mogą jeszcze pogorszyć sprawę. Na peryferie strefy euro – do Grecji, Hiszpanii czy Portugalii – może powrócić recesja. Bezrobocie jeszcze tam wzrośnie. Sytuacja w Europie będzie jednak mocno zróżnicowana. W bogatszym centrum eurolandu, w tym w Niemczech, bezrobocie może spaść w wyniku ożywienia wśród eksporterów – mówi „Parkietowi” Kenneth Wattret, główny europejski ekonomista BNP Paribas.