- Trzeba spojrzeć łącznie na obligacje skarbowe, papiery hipoteczne i korporacyjne, a nie tylko na te pierwsze – tłumaczy współzałożyciel PIMCO. Właśnie na tej podstawie twierdzi, że 29 kwietnia tego roku rentowności mogły osiągnąć dołek.
Bill Gross uchodzi za wielkiego znawcę rynku papierów dłużnych i nazywany jest Królem Obligacji. W styczniu 2010 roku firma Morningstar Inc. uznała go za najlepszego menedżera rynku obligacji całej minionej dekady. Wczoraj na Twitterze Gross napisał, że rynek byka na obligacjach prawdopodobnie dobiegł końca i można się spodziewać, że teraz rentowności będą się utrzymywać w przedziale 2-3 proc.
29 kwietnia rentowność papierów skarbowych, hipotecznych i korporacyjnych objętych wskaźnikiem U. S. Broad Market Index, obliczanym przez specjalistów Bank of America Merrill Lynch, wynosiła mniej niż 1,58 proc. W miniony czwartek było już 1,67 proc. Dziesięcioletnie obligacje skarbowe w piątek miały rentowność na poziomie nawet 1,93 proc. Rekordowo niską rentowność te papiery miały w lipcu ubiegłego roku. Wynosiła wówczas 1,38 proc.
W okresie bezprecedensowego stymulowania gospodarek przez banki centralne Gross doradzał inwestorom sprzedaż bardziej ryzykownych aktywów i kupno długu rządowego. W ubiegłym miesiącu zwiększył stan posiadania obligacji skarbowych do najwyższego poziomu od lipca 2010 roku. 1 maja w comiesięcznym raporcie inwestycyjnym Bill Gross napisał, że obecnie obligacje skarbowe są lepszą alternatywą niż gotówka. Wskazał na takie zjawiska jak ujemne stopy procentowe, inflacja, dewaluacja waluty, kontrola przepływu kapitału i ryzyko niewypłacalności, do czego prowadzi polityka czołowych banków centralnych mających wpływ na sytuację globalną.
W zarządzanym przez Billa Grossa Total Return Fund obligacje skarbowe USA stanowią 39 proc. aktywów, a ich wartość wynosi 292,9 miliarda dolarów. W marcu udział tych papierów wynosił 33 proc. 34 proc. portfela stanowią obligacje hipoteczne.