Brazylijski real zyskał w czwartek i piątek łącznie ponad 1 proc. wobec dolara. To reakcja inwestorów na zniesienie przez rząd 1-proc. podatku, nałożonego na krótkie pozycje dolarowe (mającego zniechęcić inwestorów do gry na osłabienie dolara i wzmocnienie reala). Władze zdecydowały się na eliminację tej daniny, po tym jak w środę real osłabł do najniższego od 2009 r. poziomu wobec amerykańskiej waluty. Od początku marca real stracił na wartości około 10 proc.
Silna obrona
W zeszłym tygodniu rząd nagle zniósł 6-proc. podatek (znany jako IOF), nałożony na zagranicznych inwestorów kupujących brazylijskie obligacje. – Przy umacniającym się dolarze nie ma sensu, by dłużej utrzymywać taką barierę – tłumaczył Guido Mantega, brazylijski minister finansów (ten sam człowiek, który ukuł określenie „wojny walutowe").
Walczy o umocnienie reala również brazylijski bank centralny. Pod koniec maja niespodziewanie podniósł swoją główną stopę procentową o 50 pb do 8 proc. To już druga tegoroczna podwyżka. Jeszcze w marcu główna stopa wynosiła 7,25 proc. i była rekordowo niska.
Tylko w tym miesiącu Bank Centralny Brazylii wydał na interwencje walutowe 5,7 mld USD. Według dziennika „Jornal Valor Economico" blisko połowa tej sumy przypada na transakcje na rynku derywatów, mające doprowadzić do wzmocnienia reala.
Część analityków obawia się, że takie działania mogą nie wystarczyć. – Wydaje się, że Brazylia stała się celem ataku spekulacyjnego. Tracimy rezerwy walutowe bardzo szybko. 375 mld USD rezerw, które posiada Brazylia, może nie wystarczyć, jeśli exodus przybierze na sile – uważa Marcelo Ribeiro, zarządzający funduszem w Pentagono Asset Management.