- Grecja jest obecnie zadłużona za granicą na ponad 300 mld euro i wszelkie wyliczenia wskazują, że nie jest w stanie tego udźwignąć – powiedział Issing na antenie CNBC. – Myślę, że nikt nie ma już złudzeń, że Grecja będzie kiedykolwiek w stanie w pełni uregulować swoje długi – dodał.
Jak jednak podkreślił, restrukturyzacja zadłużenia rządu w Atenach powinna nastąpić dopiero wtedy, gdy w innych państwach strefy euro kryzys fiskalny zostanie zażegnany. Na jego szybki koniec się jednak nie zanosi.
Zdaniem Issinga, członka rady wykonawczej EBC w latach 1998-2006, pomocy z utworzonego w maju ub.r. Europejskiego Funduszu Stabilności Finansowej (EFSF) wymaga Portugalia. – To oczywiste – powiedział, wskazując na protesty portugalskiej opozycji, która sprzeciwia się proponowanym przez tamtejszy rząd cięciom budżetowy.
Z grona zagrożonych niewypłacalnością wyrwała się natomiast Hiszpania. – Musimy jednak trochę poczekać, zanim rynki nadbiorą co do tego przekonania – powiedział były główny ekonomista EBC.
Nawiązując do zgody unijnych liderów, aby obniżyć oprocentowanie pomocy dla Grecji, Issing podkreślił, że wsparcie z EFSF (Grecja nie korzysta z tego mechanizmu) powinno być dla beneficjentów kosztowne. – To jest pomoc finansowa, aby kraj mógł przejść przez trudności, ale nic więcej. Nie może to być mechanizm transferowy, który wspiera nietrafioną politykę makroekonomiczną państw strefy euro.