Niejasne perspektywy Grecji wciąż trzymają inwestorów w niepewności

Nowy tydzień na giełdach rozpoczął się od głębokiej przeceny akcji. Powodem jest niepewność inwestorów co do tego, czy Grecja otrzyma kolejną transzę międzynarodowej pomocy, bez której w ciągu kilku tygodni grozi jej niewypłacalność

Aktualizacja: 23.02.2017 13:23 Publikacja: 20.09.2011 01:41

Niejasne perspektywy Grecji wciąż trzymają inwestorów w niepewności

Foto: Bloomberg

Udany miniony tydzień na giełdach – gdy paneuropejski indeks Stoxx 600 zyskał 2,5?proc., a amerykański S&P 500 aż 5,4 proc. – wczoraj był dla inwestorów już tylko wspomnieniem. W poniedziałek akcje taniały na większości parkietów świata, od Azji i Australii po USA. Także barometr nastrojów na GPW, WIG20, przerwał czterodniową zwyżkową passę. Wzięcie miały za to aktywa uważane za bezpieczne, m.in. złoto i obligacje skarbowe USA i Niemiec. Rentowność amerykańskich dziesięciolatek wróciła poniżej psychologicznej bariery 2 proc., m.in. na fali spekulacji, że Rezerwa Federalna ogłosi w środę plan skupu długoterminowych obligacji w celu pobudzenia koniunktury (patrz ramka).

Trojka nie ma dobrych wieści?

Za główny czynnik kształtujący nastroje na światowych rynkach finansowych analitycy – podobnie jak w poprzednich tygodniach – zgodnie uznawali jednak ewolucję kryzysu fiskalnego w strefie euro. O tym, jak bardzo niepokoi ona inwestorów, świadczą dane ośrodków analitycznych Investment Company Institute i EPFR Global. Wynika z nich, że od końca kwietnia z amerykańskich funduszy akcji inwestorzy wycofali 75 mld USD. To więcej niż w ciągu pięciu miesięcy po plajcie banku inwestycyjnego Lehman Brothers w połowie września 2008 r.

Wczoraj najbardziej wyczekiwanym wydarzeniem była telekonferencja greckiego ministra finansów Evangelosa Venizelosa z przedstawicielami trojki, jak określa się międzynarodowych wierzycieli Aten: Międzynarodowy Fundusz Walutowy, Unię Europejską i Europejski Bank Centralny. To, że rozmowy, planowane początkowo na wczesne popołudnie, zostały przesunięte na godz. 19.00, wzbudziło podejrzenia, że ich uczestnicy obawiają się rozczarowania rynków. Negocjacje trwały około dwóch godzin. Nie wydano po nich oficjalnego komunikatu. Będą kontynuowane dzisiaj.

Władze w Atenach próbują przekonać trojkę, że spełniły warunki wypłaty szóstej transzy pakietu pomocowego, opiewającej na 8 mld euro. W weekend unijni ministrowie finansów oświadczyli, że decyzję w sprawie wypłaty przypadającej na UE części tej transzy podejmą dopiero w październiku. Gdyby Grecja nie otrzymała tych pieniędzy, w ciągu kilku tygodni straciłaby wypłacalność.

Ateny zdeterminowane

– Jeśli Ateny nie dostaną dodatkowych środków finansowych, mogą być zmuszone ogłosić częściową niewypłacalność. To mogłoby spowodować efekt domina, który uderzyłby w takie kraje, jak Hiszpania, Włochy i Portugalia. Właśnie tego obawiają się rynki – ocenił Khiem Do, główny strateg Baring Asset Management. Rentowność wskaźnikowych obligacji dziesięcioletnich tych krajów, choć od kilku tygodni skupuje je EBC, faktycznie wczoraj rosła.

– Spodziewamy się, że ostatecznie Grecja podejmie kroki niezbędne do zagwarantowania sobie kolejnej transzy pomocy – ocenili jednak analitycy Brown Brothers Harriman. Po rozmowach Venizelosa z przedstawicielami trojki miało się odbyć posiedzenie greckiego rządu poświęcone reformom, jakie są konieczne w celu uzyskania kolejnej transzy pomocy. Greckie media podawały wczoraj, że trojka domaga się od Aten 15 zmian, m.in. zwolnienia 20 tys. pracowników sektora publicznego, cięcia płac w budżetówce, przyspieszenia prywatyzacji oraz likwidacji nierentownych organizacji publicznych.

– Piłka jest obecnie na greckiej stronie boiska – przyznał reprezentant MFW w Atenach Bob Traa. Jak wyjaśnił, greckie władze muszą m.in. usprawnić pobór podatków. Ale dodał, że nie zgadza się z twierdzeniem, jakoby dotychczasowe programy oszczędnościowe w Grecji były bezproduktywne. – Już doszło tam do imponującej konsolidacji finansów publicznych – powiedział. A Venizelos zapewnił, że cięcie wydatków publicznych i odchudzanie sektora publicznego będzie priorytetem Aten, pomimo że grecki PKB może się w tym roku skurczyć o 5,5 proc., po spadku o 4 proc. w 2010 r.

Merkel coraz słabsza

Mało kto wierzy jednak w powodzenie greckich programów oszczędnościowych. – Dla większości uczestników rynku pytaniem nie jest to, czy Grecja straci wypłacalność, ale to, kiedy to nastąpi – oceniła Jane Foley, strateg walutowy w Rabobanku. Jak dodała, gdyby bankructwo Aten miało uporządkowany charakter, mogłoby nie mieć destrukcyjnego wpływu na europejski sektor bankowy.

Za takim rozwiązaniem kryzysu fiskalnego w eurolandzie opowiedział się wczoraj na łamach „Financial Timesa" znany ekonomista Nouriel Roubini. Według niego Grecja powinna również dobrowolnie opuścić strefę euro i powrócić do drachmy. – To szybko przywróciłoby Helladzie międzynarodową konkurencyjność i wzrost gospodarczy – ocenił. Ale wielu analityków ma wątpliwości, czy podzielonym unijnym politykom udałoby się przeprowadzić uporządkowany proces upadłościowy Grecji. Jak wskazują, niemoc decyzyjną UE może zwiększyć słabnąca pozycja niemieckiej kanclerz Angeli Merkel, która dotąd broniła jedności strefy euro i tłumiła narastający w Niemczech eurosceptycyzm. W niedzielę jej partia, Unia Chrześcijańsko-Demokratyczna (CDU), poniosła klęskę w wyborach w Berlinie. To już szósta w tym roku porażka tego ugrupowania w wyborach regionalnych. Liberałowie z FDP, którzy na szczeblu federalnym współtworzą z chadecją rządzącą koalicję, w ogóle nie weszli do berlińskich władz.

[email protected]

Bez szans na kolejną rundę QE

Dzisiaj rozpoczyna się dwudniowe posiedzenie Federalnego Komitetu Otwartego Rynku (FOMC), organu Rezerwy Federalnej sterującego polityką pieniężną w USA. Niemal 70 proc. spośród 59 ankietowanych przez CNBC ekonomistów i analityków spodziewa się, że FOMC ogłosi na tym spotkaniu kolejny pomysł na pobudzenie koniunktury. Nie będzie to jednak trzecia runda ilościowego łagodzenia polityki pieniężnej (QE), czyli skupu obligacji skarbowych za dodrukowane pieniądze, tylko „operacja twist". Będzie ona polegała na reinwestowaniu przez Fed przychodów z zapadających aktywów (obligacji) z jego portfela w długoterminowe obligacje w celu obniżenia ich rentowności. Oczekiwania, że FOMC wznowi korzystny dla inwestorów program QE, który został przerwany w czerwcu, ostudziło sierpniowe wystąpienie szefa Fedu w Jackson Hole. Przed nim 47 proc. respondentów CNBC uważało, że prędzej czy później Fed się na to zdecyduje. Obecnie tego zdania jest tylko 34 proc. ekspertów.

 

Obama chce łatać budżet dochodami bogatych

Prezydent USA Barack Obama przedstawił wczoraj plan oszczędnościowy, którego głównym założeniem są podwyżki podatków dla najzamożniejszych Amerykanów. Stanie się on przedmiotem dyskusji superkomisji kongresowej, która do połowy listopada ma za zadanie znaleźć sposób na ograniczenie deficytu budżetowego USA w ciągu dekady o co najmniej 1,5 bln USD (4,7 bln zł). Tylko w tym roku deficyt ten wyniesie najprawdopodobniej 1,3 bln USD.

Doradcy prezydenta wskazywali, że gdyby propozycje zostały przyjęte, deficyt budżetowy USA w najbliższym dziesięcioleciu byłby o 3 bln USD niższy, niż przy obecnej polityce fiskalnej. Połowa tych oszczędności byłaby skutkiem podwyżek podatków, w tym wprowadzenia tzw. reguły Buffetta, od nazwiska słynnego inwestora Warrena Buffetta, prezesa firmy Berkshire Hathaway.

W połowie sierpnia miliarder zaapelował do Kongresu o zwiększenie nieproporcjonalnie niskich obciążeń podatkowych dla najbogatszych obywateli USA. Obama chciałby to osiągnąć, przede wszystkim zmniejszając wynoszącą 20 pkt proc. różnicę między najwyższą stopą podatku dochodowego (35 proc.) a stopą podatku od zysków kapitałowych (15 proc.) oraz ustalając minimalną stopę wszystkich obciążeń podatkowych, która obowiązywałaby – po  uwzględnieniu rozmaitych ulg – gospodarstwa domowe o rocznych dochodach powyżej 1 mln USD.

Około 1,5 bln USD oszczędności pochodziłoby z ograniczenia wydatków na wojny w Iraku i Afganistanie oraz świadczenia socjalne.

Część obserwatorów uważa, że propozycje Obamy mają jedynie na celu zwiększenie popularności demokratów przed przyszłorocznymi wyborami prezydenckimi i parlamentarnymi. Szanse na ich przyjęcie przez superkomisję wydają się bowiem znikome. Republikański przewodniczący Izby Reprezentantów

John Boehner w ubiegłym tygodniu podkreślił, że jego ugrupowanie nie zaaprobuje żadnych podwyżek podatków. Według niego oszczędności budżetowe powinny

być wyłącznie skutkiem cięć wydatków socjalnych.

GS, reuters, bloomberg

 

Pytania do... Marcina Mrowca, głównego ekonomisty banku Pekao

Przygotowując się na bankructwo nie zapominajmy o deregulacji

Jak ewentualne bankructwo Grecji wpłynie na koniunkturę gospodarczą w naszym regionie?

Biorąc pod uwagę, jak nisko rynek wycenia greckie obligacje, to Grecja już jest w praktyce bankrutem. Tak uważa większość inwestorów. I generalnie problem polega na tym, jak formalnie przeprowadzić takie bankructwo, aby zmniejszyć jego negatywne skutki.

Wprawdzie Grecja jest małą gospodarką dla całej Unii Europejskiej, ale problemem może być reakcja rynków finansowych.

Rząd w Atenach nie byłby pierwszym bankrutem. W ostatnich latach można wspomnieć chociażby Rosję i Argentynę. Pewne doświadczenie więc jest...

Owszem, ale proszę nie zapominać, że Argentyna i?Rosja to przykłady bankructwa niekontrolowanego. W przypadku Grecji chodzi o bankructwo kontrolowane.

Unijni przywódcy muszą stworzyć takie ramy tego procesu, aby po pierwsze, można go było w przyszłości wykorzystać w innych przypadkach. Z drugiej strony, deklaracja niewypłacalności nie może być atrakcyjną alternatywą dla bolesnej drogi cięć fiskalnych. A taka pokusa nadużycia może się pojawić – szczególnie że kondycja budżetów wielu członków Unii Europejskiej przedstawia wiele do życzenia.

Jak w takiej sytuacji powinna zachowywać się Polska? Czy wspierać projekty euroobligacji, funduszu ratunkowego, z których jako członek spoza strefy euro raczej nie skorzystamy?

Obecne problemy są problemami krajów strefy euro, to one finansują państwa z problemami i to one w takiej sytuacji mają decydujący głos.

Z naszego punktu widzenia należy się skupić na naszej reformie fiskalnej. Nie tylko chodzi o zejście do „przepisowego" 3-proc. deficytu sektora finansów publicznych, ale również o odpowiedź na pytanie – w jaki sposób dojść do zrównoważonego budżetu na dłużej– biorąc pod uwagę, że demografia w drugiej połowie dekady będzie działała niekorzystnie.

Problem w tym, że cięcia wydatków przy naszej strukturze PKB?prowadzą do słabszego wzrostu gospodarczego.

Niekoniecznie, nie chodzi przecież o drastyczne oszczędności.

Wydaje się także, że ciągle zapominamy, jak pozytywny skutek nieść może radykalna deregulacja i poprawa prawa gospodarczego. Polska nie wykorzystuje tego, że jest potencjalnie atrakcyjnym miejscem dla inwestorów. W odróżnieniu od cięć budżetowych zmiana przepisów regulujących przedsiębiorczość wydaje się niekontrowersyjna dla wszystkich partii.

 

pytania do... Witolda Garstki, zarządzającego funduszami dłużnymi Arka

Na rynkach będzie się jeszcze dużo działo

Co tak naprawdę upadłość Grecji oznaczałaby dla rynków?

Prawdopodobnie upadłość Grecji wywołałaby zawirowania i spadki na giełdach. W mojej opinii miałyby one jednak charakter krótkotrwały. Jeżeli zaś chodzi o realne konsekwencje, byłyby one umiarkowane. Banki i instytucje finansowe już od ponad roku przygotowują się do takiego scenariusza. Zabezpieczały się na taką ewentualność chociażby transakcjami na CDS bądź też zwiększając rezerwy. Nie sądzę więc, że upadłość Grecji byłaby dla nich aż tak dużym problemem.

Co zaś czekałoby samą Grecję?

Prawdopodobnie Grecja byłaby odcięta przez dłuższy czas od rynków finansowych. Nie mogłaby emitować obligacji, chociaż tak na dobrą sprawę już dziś nikt nie chce kupować greckich papierów dłużnych. Hellada musiałaby się finansować tak jak dotychczas bądź to z Unii Europejskiej, bądź z MFW. Trudno więc mówić o jakichś strasznych konsekwencjach, bo z tym mamy do czynienia już teraz.

Czy oznacza to krok w stronę rozpadu strefy euro?

Tak naprawdę ciężko jest przewidzieć, co bankructwo Grecji oznaczałoby dla samej strefy euro. Co innego bowiem oznaczały bankructwa innych krajów, przykładowo Argentyny. Jako że Grecja jest państwem bez własnej waluty, z silnymi powiązaniami handlowymi i ekonomicznymi z innymi krajami, to byłoby to wydarzenie bez precedensu. Prawdopodobnie w samej Unii Europejskiej nie ma przygotowanych procedur na taką okoliczność.

Od czego więc będzie zależeć dalsza sytuacja na giełdach?

W dłuższym terminie sytuacja na rynkach będzie zależeć też od tego, czy inwestorzy będą obstawiali upadek kolejnego kraju. W tej chwili wiele państw jest pod baczną obserwacją graczy. Co prawda Portugalia i Irlandia mają zapew- nione finansowanie z Międzynarodowego Funduszu Walutowego i krajów strefy euro, jednak tak naprawdę jest to odkładanie problemów na kolejne lata. Owszem, obligacje tych krajów są wykupywane, ale będzie rosło zadłużenie w stosunku do podmiotów międzynarodowych, a przecież te długi też kiedyś trzeba będzie spłacić. To będzie jednak już problem kolejnych rządów i nikt o tym teraz nie myśli. Problemem pozostają także Włochy. W mojej opinii to jest teraz główne zagrożenie dla rynków.

Czyli nie mamy co liczyć na spokój na giełdach?

Nie, absolutnie nie. Na światowych rynkach na pewno będzie się jeszcze dużo działo.

 

 

 

 

 

Gospodarka światowa
Opłaciła się gra pod Elona Muska. 500 proc. zysku w kilka tygodni
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka światowa
Jak Asadowie okradali kraj i kierowali rodzinnym kartelem narkotykowym
Gospodarka światowa
EBC skazany na kolejne cięcia stóp
Gospodarka światowa
EBC znów obciął stopę depozytową o 25 pb. Nowe prognozy wzrostu PKB
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka światowa
Szwajcarski bank centralny mocno tnie stopy
Gospodarka światowa
Zielone światło do cięcia stóp