Berlin nie chce wzmacniać ESM

Bundestag, czyli niemiecki parlament, przyjął w poniedziałek drugi pakiet pomocowy dla Grecji warty 130 mld euro.?Jeszcze przed głosowaniem było niemal pewne, że tak zrobi. Jedyna niewiadoma dotyczyła tego, ilu deputowanych koalicji rządzącej wyłamie się i zagłosuje przeciwko niepopularnej pomocy dla Grecji.

Aktualizacja: 17.02.2017 02:27 Publikacja: 28.02.2012 06:12

Niemiecka kanclerz Angela Merkel Fot. bloomberg

Niemiecka kanclerz Angela Merkel Fot. bloomberg

Foto: Archiwum

Robert Zoellick, szef Banku Światowego, twierdzi, że 130 mld euro z drugiego pakietu pozwoli jedynie kupić nieco czasu?na walkę z kryzysem. Wątpliwości co do celowości pomagania Grecji wyrażają też ministrowie rządu Angeli Merkel. Sondaże mówią, że ponad 60?proc. Niemców nie chce, by Ateny otrzymywały dalszą pomoc. Mimo to rząd RFN uznaje, że jeszcze za wcześnie na „odcięcie kroplówki" Grekom.

– Nie ma stuprocentowej gwarancji, że drugi pakiet pomocowy zadziała, ale jego korzyści przewyższają złe strony.?Gdyby drugi pakiet został odrzucony, miałoby to fatalne?skutki dla Portugalii, Hiszpanii i Włoch, a w konsekwencji dla całego świata – ostrzega Merkel.

Niemiecka kanclerz twardo jednak zapowiada, że jej rząd nie zgodzi się na powiększenie mechanizmów ratunkowych dla strefy euro. Według obecnie obowiązujących ustaleń stały Europejski Mechanizm Stabilności (ESM) i tymczasowy Europejski Fundusz Stabilności Finansowej (EFSF) nie mogą jednocześnie dysponować mocami pożyczkowymi większymi niż 500 mld euro. Część państw eurolandu – w tym tacy zajadli krytycy pomagania Grecji, jak Holandia i Finlandia – chce, by połączoną moc tych mechanizmów powiększyć do 750 mld euro. Będzie to prowadziło jednak do zwiększenia niemieckich gwarancji finansowych dla EFSF. A na to Berlin nie chce się zgodzić.

Sprawa przyszłego funkcjonowania ESM i EFSF będzie głównym tematem na czwartkowo-piątkowym szczycie unijnych przywódców w Brukseli. Niemcy będą tam pod wielką presją. Była ona widoczna już na weekendowym spotkaniu ministrów finansów i szefów banków centralnych państw G20 (kluczowych gospodarek świata) w Mexico City. Uzależnili oni przekazanie Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu 600 mld USD na walkę z kryzysem w Europie od tego, czy unijnym rządom uda się odpowiednio wzmocnić mechanizmy ratunkowe dla eurolandu.

Jose Manuel Barroso, przewodniczący Komisji Europejskiej, i Olli Rehn, unijny komisarz ds. gospodarczych i walutowych, twierdzą, że na najbliższym brukselskim szczycie nie zapadną decyzje w sprawie EFSF i ESM. Zostaną one jednak podjęte w marcu.

– Niemcy chcą, by kwestia pomocy dla Grecji została rozwiązana, zanim zaczną się rozmowy o sile mechanizmów antykryzysowych. Znikają więc nadzieje na to, że już w tym tygodniu unijni przywódcy zdecydują się na wyższą „zaporę przeciwogniową" dla strefy euro – twierdzi Jacques Cailloux, ekonomista z Royal Bank of Scotland.

Nowy pomysł na walkę z kryzysem ma Peer Steinbrueck, przywódca niemieckich socjaldemokratów. Jego zdaniem programy pomocowe dla peryferii eurolandu (mające stymulować wzrost gospodarczy) powinny być finansowane z podatku od transakcji finansowych.

Gospodarka światowa
Cła będą wyższe od zapowiadanych? Donald Trump: Zaczynamy wysyłać listy do krajów
Gospodarka światowa
Jak Ameryka może teraz przemodelować Bliski Wschód
Gospodarka światowa
Dobra sytuacja na rynku pracy w USA może zniechęcić Fed do cięcia stóp
Gospodarka światowa
Microsoft znów redukuje zatrudnienie
Gospodarka światowa
Cła Trumpa mogą uderzyć w hossę na giełdzie w Tokio
Gospodarka światowa
Banki powiększyły dywidendy