Niecodzienna oferta szefa banku centralnego ma rozwiązać spór wokół jego wynagrodzenia, co jest jedną z formalnych przeszkód dla oficjalnego rozpoczęcia rozmów węgierskiego rządu z Międzynarodowym Funduszem Walutowym.

W zeszłym roku węgierski parlament znowelizował ustawę o banku centralnym. Jedna z kontrowersyjnych poprawek ograniczyła miesięczne zarobki prezesa MNB o 75 proc., do 2 mln forintów (obecnie nieco ponad 28,5 tys. zł). Komisja Europejska, Europejski Bank Centralny oraz MFW uznały to za próbę ograniczenia niezależności węgierskiego banku centralnego. EBC uważa, że takie ograniczenie zarobków można by wprowadzić dopiero po wygaśnięciu mandatu Simora (w marcu 2013 r.) dla nowego prezesa MNB. Bez rozwiązania problemu pensji Simora Węgry raczej nie mają co liczyć na wsparcie finansowe z MFW oraz Unii Europejskiej.

– W kwestii wynagrodzenia szefów banków centralnych nie chodzi o pieniądze, ale o niezależność prezesa. Jestem przekonany, że MFW i UE mogą wesprzeć jedynie kraj, który szanuje niezależność banku centralnego, unijne prawo oraz swoje ustawodawstwo – twierdzi Simor.