Firmy maklerskie w ostatnich tygodniach dość ostro protestowały przeciw zmianom harmonogramu sesji. Argumentowały, że godzina przerwy to mało, bo traderzy i pozostali specjaliści muszą mieć więcej czasu na spotkania z klientami i przygotowanie analiz.
– To oznacza, że nie będziemy mogli już zjeść lunchu z klientami – komentuje zmiany Patrick Lam, szef związku zawodowego pracowników rynku akcji i pochodnych w Hongkongu i jednocześnie makler z 30-letnim stażem w tym mieście. – W Hongkongu jest wielu inwestorów indywidualnych i trzeba się z nimi spotykać osobiście, żeby promować dane papiery. Tak po prostu działa u nas ten biznes – dodaje Lam cytowany przez BBC.
Tymczasem organizacja Hong Kong Exchanges and Clearing (HKEx), która prowadzi hongkońską giełdę, argumentuje, że zmiana była niezbędna, by zwiększyć konkurencyjność parkietu. Po zmianach popołudniowa część sesji trwa od 13.00 do 16.00 – tak samo, jak pracują rynki akcji w Chinach kontynentalnych. A to właśnie chińskie spółki dominują na giełdzie w Hongkongu, która ma łącznie 2,3 bln USD kapitalizacji.
Zmiany są kolejnym etapem wydłużania sesji. W zeszłym roku start handlu przesunięto z 10.00 na 9.30, przy okazji skracając przerwę w notowaniach z dwóch do półtorej godziny. Podobne zmiany przeprowadzają także inne azjatyckie rynki – w zeszłym roku skrócono o pół godziny przerwę w handlu na parkiecie w Tokio, a zupełnie wyeliminowano ją w Singapurze. Bez przerw – co jest normą w Europie i USA – odbywają się notowania także m.in. w Korei Płd. i Indiach.