Scenariusz, jaki badał CNB, przewiduje spadek PKB o ponad 6 proc. w drugiej połowie 2012 r. związany z zaostrzeniem kryzysu w strefie euro oraz znaczne pogorszenie warunków na rynkach finansowych. Czechy są mocno powiązane z eurolandem, który odbiera 70 proc. ich eksportu.

Choć niektóre banki mogą mieć wówczas kłopoty, to jednak, według wyliczeń CNB cały sektor bankowy zdoła utrzymać współczynnik wypłacalności Tier 1 (kapitał najwyższej jakości w stosunku do aktywów ważonych ryzykiem) na poziomie wyższym niż 8 proc. Na koniec zeszłego roku współczynnik ten dla całego sektora wynosił aż 15,2 proc.

– Mocne kapitały, zyskowność i duża płynność są podstawami stabilności i odporności czeskiego systemu bankowego – twierdzi Pavel Rezabek, członek rady zarządzającej CNB.

Czeski system bankowy jest zdominowany przez filie austriackiego Erste Group, belgijskiego KBC, francuskiego Societe Generale i włoskiego banku UniCredit. Dobra kondycja czeskich pożyczkodawców sprawia, że pojawiają się obawy przed tym, że zagraniczni właściciele będą wzmacniać swoje kapitały ich kosztem.

Podczas pierwszej fali światowego kryzysu, na przełomie 2008 i 2009 r. czeskie państwo nie musiało ratować żadnego banku przed upadkiem. Toksyczne aktywa stanowiły wówczas zaledwie około 1 proc. aktywów całego systemu bankowego Czech.