Deutsche Boerse skarży Brukselę

Frankfurcka giełda pozywa Komisję Europejską za to, że zablokowała jej fuzję z NYSE-Euronext. Wyrok ma określić, jak szeroko regulator może definiować rynek derywatów

Aktualizacja: 18.02.2017 07:49 Publikacja: 21.03.2012 00:19

Reto Francioni, prezes Deutsche Boerse, nazwał zablokowanie fuzji z NYSE „czarnym dniem dla Europy”.

Reto Francioni, prezes Deutsche Boerse, nazwał zablokowanie fuzji z NYSE „czarnym dniem dla Europy”. Teraz rzuca wyzwanie Komisji Europejskiej. Fot. Bloomberg

Foto: Archiwum

Decyzja z 1 lutego blokująca fuzję z NYSE -Euronext zawierała błędy – mówi komunikat Deutsche Boerse. Frankfurcka giełda pozywa więc Komisję Europejską do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu. Podkreśla jednak, że korzystny wyrok unijnego sądu nie musi oznaczać wznowienia rozmów o fuzji.

Groźba monopolu

KE zablokowała połączenie operatorów giełdowych warte około 10 mld USD, gdyż uznała, że może ono doprowadzić do poważnego ograniczenia konkurencji w branży. Operator, który powstałby w wyniku fuzji NYSE-Euronext i Deutsche Boerse, kontrolowałby 30?procent europejskiego rynku akcji i 90 proc. europejskiego rynku derywatów będących w obrocie na giełdzie. W rękach Deutsche Boerse znajduje się Eurex, czyli największa giełda instrumentów pochodnych w Europie, a do NYSE-Euronext należy londyńska giełda Liffe. Komisja Europejska sugerowała NYSE i DB pozbycie się jednego z tych parkietów, a gdy operatorzy nie zgodzili się spełnić tego warunku, fuzja została zablokowana.

– Będziemy bronić naszej decyzji przed sądem. Gdyby doszło do fuzji, powstałby niemal monopol na światowym rynku derywatów – twierdzi Antoine Colombani, rzecznik unijnego komisarza ds. konkurencji Joaquina Almunii.

Sporne regulacje

Deutsche Boerse zarzuca KE, że blokując transakcję z NYSE, przyjęła zbyt wąską, a więc błędną definicję rynku derywatów. Frankfurcka giełda wskazuje, że większość derywatów znajduje się w obrocie pozagiełdowym, trudno więc mówić, że fuzja giełd doprowadzi do niemal monopolu na tym rynku. Według jej wyliczeń po uwzględnieniu pozagiełdowych derywatów łączny udział NYSE i DB w europejskim rynku instrumentów pochodnych wynosi mniej niż 15 proc., a na świecie zaledwie 4 proc.

Andreas Preuss, wiceprezes Deutsche Boerse, zapowiadał już w zeszłym tygodniu, że jego firmie chodzi głównie o podważenie niekorzystnej definicji rynku. Część ekspertów podziela zastrzeżenia Deutsche Boerse. – Komisja Europejska przyjęła niefortunną definicję?rynku derywatów. Ten rynek jest nie tylko europejski. I nie obejmuje jedynie instrumentów pochodnych będących?w obrocie na giełdach – wskazuje Craig Donohue, prezes CME Group, operatora giełd instrumentów pochodnych w Chicago i Nowym Jorku.

Gospodarka światowa
Rynek nie przejął się listami Trumpa w sprawie ceł
Gospodarka światowa
Trump daje więcej czasu na umowy handlowe
Gospodarka światowa
Uncja złota za 4 tysiące dolarów – czy może poniżej 3 tysięcy?
Gospodarka światowa
Jak Xiaomi odniosło sukces tam, gdzie poległo Apple
Gospodarka światowa
Przemysł motoryzacyjny pomógł niemieckiej produkcji w maju
Gospodarka światowa
Trump przesunął deadline dla ceł na 1 sierpnia