Argumentują, że jak na razie, od 2010 r. zwiększyły swoje płynne aktywa o łącznie 700 mld USD, gdy muszą zebrać jeszcze 800 mld USD, by spełnić wymogi regulatorów. Pożyczkodawcy z USA chcieliby więc rozluźnienia definicji płynnych aktywów w regulacjach bazylejskich. Wskazują, że obecna definicja jest zbyt wąska, a zwiększanie płynnych aktywów zgodnie z nią może uderzyć w wyniki oraz akcję kredytową banków.

– Amerykański sektor bankowy cieszy się obecnie większą płynnością niż jeszcze dwa lata temu. Przy pewnej rekalibracji wymogów kapitałowych Bazylei III, rekalibracji, która bardziej odzwierciedlałaby sytuację na rynku, sektor mógłby spełnić wymogi kapitałowe oraz być dobrze przygotowanym na przyszłe finansowe wstrząsy – argumentuje Bob Chakravorti, główny ekonomista Clearing House, najstarszego stowarzyszenia bankowego w USA.

Według danych Clearing House, w lipcu 2012 r. banki z USA osiągnęły już poziom 81 proc. wymaganych przez Bazyleę III płynnych aktywów. Dwa lata wcześniej poziom ten wynosił zaledwie 59 proc. Banki zdołały podwyższyć płynne aktywa zwiększając ilość rządowych obligacji w swoim portfelu oraz przyciągając nowe depozyty. Tymczasem Rezerwa Federalna rozpoczęła niedawno testy wytrzymałościowe mające określić, czy amerykańskie banki posiadają wystarczającą ilość płynnych aktywów, by przetrwać finansowe wstrząsy.