Indeks giełdy w Szanghaju spadł po opublikowaniu raportu o inflacji o 1,3 proc., a na innych rynkach też przyjęto tę wiadomość z pewnym niepokojem, bo oznacza ona, że chińskie władze nie będą w tej sytuacji skłonne do stymulowania wzrostu gospodarczego. Nastrojów giełdowych inwestorów nie poprawiła też decyzja japońskiego rządu o wpompowaniu w gospodarkę 10,3 bln jenów, bo po pierwsze, Bank Japonii zapowiadał ją od tygodnia, a poza tym w wydaniu japońskim taka polityka od 20 lat jest mało skuteczna, jeśli chodzi i ożywienie tempa wzrostu.
Indeks cen konsumpcyjnych w Chinach wzrósł w grudniu o 2,5 proc. w stosunku rocznym. Ekonomiści spodziewali się inflacji na poziomie 2,3 proc. po tym, jak w listopadzie wynosiła 2 proc. W przyszłym miesiącu inflacja może przekroczyć nawet 3 proc., bo ceny żywności jeszcze bardziej będzie windowała ostra zima – przewiduje Zhu Haibin, główny ekonomista w biurze JPMorgan Chase w Hongkongu.
W grudniu żywność zdrożała w Chinach o 4,2 proc. w porównaniu z takim samym miesiącem poprzedniego roku, najbardziej od maja. Ceny warzyw wzrosły o 14,8 proc. Urząd statystyczny prognozuje, że po obchodach Księżycowego Nowego Roku presja cenowa na żywność może osłabnąć.
Ale obecnie presja inflacyjna rozprzestrzenia się na inne sektory gospodarki. Ceny usług wzrosły w grudniu o 2,5 proc. w stosunku rocznym, najbardziej od sierpnia 2011 r. McDonald's podniósł niektóre ceny w chińskich restauracjach, bo wzrosły mu koszty pracy i surowców.
Prawdopodobieństwo podjęcia przez rząd decyzji wspierających tempo wzrostu gospodarczego jest tym mniejsze, że najnowsze dane o eksporcie i akcji kredytowej wskazują na przyspieszenie rozwoju. Oficjalne dane o wynikach IV kw. urząd statystyczny poda w przyszły piątek, ale ekonomiści są zgodni, że chiński PKB wzrósł w tym okresie o 7,8 proc., co byłoby pierwszym przyspieszeniem tempa wzrostu po siedmiu kwartałach spowolnienia.