To zaniepokoiło węgierskie gospodarstwa domowe oraz firmy, mocno zadłużone w obcych walutach. Winą za ich niedolę węgierskie ministerstwo gospodarki obarczyło znanego ekonomistę Nouriela Roubiniego, który miał jakoby zachęcić spekulantów do gry na przecenę węgierskiej waluty. Wcześniej jednak Budapeszt sam dał do zrozumienia, że słabszy forint jest pożądany.

– Nouriel Roubini, jeden z najbardziej wpływowych analityków finansowych na świecie, zarekomendował zajmowanie krótkich pozycji w forincie. Wygląda na to, że spekulanci posłuchali tej rady i rozpoczęli atak na forinta – oświadczył w poniedziałek węgierski rząd. Ale wspomniana rekomendacja RGE, firmy analitycznej Roubiniego, ukazała się 3 stycznia. Tymczasem od początku roku do minionego czwartku kurs węgierskiej waluty był dość stabilny.

Według Jeleny Vukotic, głównej analityk RGE ds. Europy Środkowo-Wschodniej, za przeceną forinta w ostatnich dniach stoi wypowiedź ministra gospodarki Węgier Gyorgy'ego Matolscy'ego, wymienianego wśród kandydatów na stanowisko szefa tamtejszego banku centralnego. W czwartek na łamach jednej z węgierskich gazet Matolscy ocenił, że polityka obrony silnego forinta była dla Węgier katastrofalna w skutkach. Zdaniem Vukotic, na rynkach odebrano to jako życzenie Budapesztu, aby tamtejszy bank centralny złagodził politykę pieniężną i osłabił forinta, wspomagając eksporterów.