Monte Paschi, najstarszy pożyczkodawca świata (założony w 1472 r.), otrzymał od 2009 r. łącznie 3,9 mld euro pomocy finansowej. To jedyny włoski bank, który nie przeszedł ostatnich europejskich testów wytrzymałościowych.
Do transakcji maskującej straty Monte Paschi doszło w grudniu 2008 r. Ukrywane 367 mln euro straty zostało poniesione przez ten włoski bank na derywatach sprzedanych mu przez Deutsche Bank, powiązanych z ceną akcji banku Intesa Sanpaolo. By zamaskować tę stratę, przeprowadzono tzw. Operację Santorini. Deutsche Bank pożyczył w jej wyniku 1,5 mld euro Monte Paschi, wykorzystując do tego transakcje z udziałem instrumentów pochodnych, i zarobił na tym w pierwszych dwóch tygodniach grudnia 2008 r. 60 mln euro. W ramach umowy obu banków Monte Paschi otworzył m.in. w długim terminie dużą pozycję na włoskim długu, która mogła mu przynieść duże straty w przypadku spadku wartości tych obligacji. Transakcje te nie zostały wspomniane w raportach okresowych obydwu banków.
– Mamy dwa banki prowadzące bardzo ryzykowną grę w czasie zaostrzenia się kryzysu, które używają w tym celu skomplikowanych derywatów. Nie powinni tego robić. Nie mogą zrozumieć, jak jakakolwiek instytucja finansowa mogłaby się zaangażować w tego rodzaju transakcje – twierdzi Frank Portnoy, profesor prawa finansowego na Uniwersytecie San Diego.
Ujawnienie Operacji Santorini może dodatkowo pogrążyć sieneńskie banki. Włoska policja finansowa oraz prokuratura prowadzą już śledztwo w sprawie rynkowych manipulacji dokonywanych Monte Paschi oraz utrudniania przez ten bank pracy regulatorom.