S&P500 tracił późnym popołudniem 0,1 proc. mimo korzystnych danych gospodarczych z Chin oraz dość dobrych wyników GE i Morgana Stanleya (czytaj obok). Inwestorów skłaniało do ostrożności m.in. to, że indeks nastrojów konsumenckich Uniwersytetu Michigan spadł w styczniu do 71,3 pkt, czyli najniższego poziomu od grudnia 2011 r. Analitycy spodziewali się, że wyniesie on 75 pkt.
Część analityków uważa jednak, że nadal jest potencjał do zwyżek. Ten sezon wyników jest jak dotąd dość dobry. 72 proc. spółek z indeksu SP500, które opublikowały raporty finansowe za IV kwartał 2012 r., pozytywnie zaskoczyło inwestorów swoimi wynikami. Zyski spółek z tego indeksu wzrosły o 3,8 proc.
Wciąż nie jest jasne, czy to tylko chwila, w której rynki łapią oddech. Zaczęliśmy rok od zwyżek świadczących o poczuciu ulgi na rynkach i mieliśmy jak dotąd wiele przyzwoitych wyników spółek oraz danych gospodarczych podsycających zwyżki – wskazuje Philip Orlando, strateg z firmy Federated Investors.
S&P500 jest już tylko 5,4 proc. poniżej rekordowego poziomu 1565,15 pkt osiągniętego w październiku 2007 r. Średnią Dow Jones od rekordu dzieli zaledwie 4 proc.