We wrześniu 2008 r., na tydzień przed upadkiem banku Lehman Brothers, wynosiły one „zaledwie" 924 mld USD. Od tej pory mocno urosły dzięki różnym programom antykryzysowym Fedu oraz ilościowemu rozluźnianiu polityki pieniężnej (QE). Co miesiąc powiększają się one o papiery warte 85 mld USD, skupowane w ramach QE3.
– Trudno znaleźć podobny przykład w historii, gdy Fed zdecydował się na tak radykalne działania, by wspomóc ożywienie gospodarcze. To tak rewolucyjne, jak ogłoszenie przez Paula Volckera w latach 80., że stopy będą podnoszone aż inflacja wyhamuje – mówi Michael Hanson, ekonomista z Bank of America.
Rosnące aktywa Fedu niepokoją jednak część analityków. – Wypływamy przez to na całkiem nieznane wody. Nawet jeżeli pieniądze zalewające rynki finansowe dobrze podziałają na gospodarkę realną, to USA wciąż mają przed sobą dużo czynników ryzyka – twierdzi Julia Coronado, główna amerykańska ekonomistka BNP?Paribas.
Protokół z posiedzenia Federalnego Komitetu Otwartego Rynku z 10 i 11 grudnia wskazuje, że członkowie tej struktury są podzieleni, jeśli chodzi o dalsze zakupy aktywów przez Fed. Część z nich chce, by skończyły się one w połowie 2013 r., m.in. z tego powodu, że nadmierny przyrost aktywów skomplikowałby wycofanie się przez amerykański bank centralny ze stymulowania gospodarki. – Z pełną szybkością zmierzamy tam, gdzie nie dotarł jeszcze żaden bank centralny – wskazuje Brian Jackobsen, zarządzający funduszem w Wells Fargo Advantage Funds.
Ogromny przyrost aktywów przyniósł Fedowi duży zysk. Odsetki od skupowanych obligacji pozwalają amerykańskiemu bankowi centralnemu na pokrycie kosztów działania, a także są odprowadzane do budżetu federalnego. W 2012 r. Rezerwa Federalna przekazała Departamentowi Skarbu dzięki temu 88,9 mld USD.