Według Klausa, podział czechosłowackiej unii walutowej dowodzi, że taki proces można przeprowadzić tak, by jego koszty były niskie. - Koszty podziału unii walutowej nie są co prawda zerowe, ale mogą być mniejsze niż koszty utrzymywania porządku walutowego w nieefektywny sposób – przyznał czeski prezydent podczas uroczystości związanych z 20-leciem Czeskiego Banku Narodowego. To nie pierwsza tego typu wypowiedź Klausa. Stwierdził on  kiedyś, że może zgłosić się na ochotnika do rozmontowania strefy euro, gdyż ma doświadczenia z podziałem Czechosłowacji.

Jak doszło do rozpadu czechosłowackiej unii walutowej? Do tajnych negocjacji w tej kwestii doszło w styczniu 1993 r., a 2 lutego ogłoszono, że 8 lutego korona czechosłowacka zostanie zastąpiona przez koronę czeską i słowacką. Szybko wprowadzono ograniczenia w przepływie kapitału. Zachęcano obywateli do wpłacania pieniędzy do banków, limitując im ilość gotówki, jaka może zostać wymieniona na nowe waluty. W ciągu kilku dni w Czechach i na Słowacji naklejono na wszystkie banknoty znaczki wskazujące, że będą one traktowane jako nowe narodowe środki płatnicze. Później stopniowo wycofywano je z obiegu, wprowadzając nowe korony.

– Koszt tej operacji był stosunkowo mały, a porządek został szybko przywrócony na rynkach walutowych obu państw – wspomina Miroslav Singer, szef Czeskiego Banku Narodowego.

Ironią losu jest to, że później Słowacja zrezygnowała z narodowej waluty i przystąpiła do nowej, większej unii monetarnej: strefy euro. Przyniosło to jej ułatwienia w handlu z Niemcami oraz innymi rynkami eksportowymi, ale sprawiło, że Słowacy musieli się złożyć na ratowanie innych krajów eurolandu. Czesi własną walutę zachowali i nie chcą przystępować do eurolandu.

idnes.cz