W czwartym kwartale w czołowych ośmiu bankach średnia relacja kredytów do depozytów wynosiła 84 proc. wobec 97 proc. rok wcześniej. Sześć lat temu było 101 proc., wynika z danych zebranych przez analityków szwajcarskiego banku Credit Suisse Group. W przypadku pięciu amerykańskich instytucji wskaźnik ten obniżył się w końcówce minionego roku, zaś w dwóch nie zmienił się. Jest on miarą gotowości banków do pożyczania pieniędzy. Im jest wyższy tym skłonność jest większa.
Aby sytuacja się zmieniła, konsumenci i przedsiębiorstwa muszą nabrać przekonania, iż kondycja gospodarki poprawia się. Prawie rekordowo niskie stopy procentowe nie są wystarczającą zachętą do zadłużania.
- Zanim akcja pożyczkowa ruszy do przodu konieczne jest zapewnienie trwałego wzrostu – uważa Paul Miller, analityk sektora bankowego w FBR Capital Markets Corp. Do tego czasu banki będą pełne niepracującej gotówki, gdyż, jak podkreśla, nie ma gdzie jej ulokować.
Krępują je też nadzór i inwestorzy, którzy domagają się ograniczenia ryzyka, by uniknąć powtórki kryzysu finansowego z roku 2008. Stąd nowe reguły federalne oraz surowsze wymogi kapitałowe. Te ostatnie sprawiają, że amerykańskie banki muszą mieć większe rezerwy i bardziej rygorystycznie oceniać pożyczkobiorców.
Najniższy wskaźnik kredytów do depozytów w czwartym kwartale ubiegłego roku miał JPMorgan, lider sektora pod względem wartości aktywów. Wynosił on 61 proc. wobec 66 proc. rok wcześniej. W Citigroup nastąpiło pogorszenie z 76 proc. do 70 proc., a w Bank of America odsetek ten zmniejszył się z 92 proc. do 84 proc.