– Trojka przyniosła Irlandii większe szkody niż Brytyjczycy przez 800 lat – twierdzi David Begg, szef Irlandzkiej Konfederacji Związków Zawodowych.
Zewnętrznemu obserwatorowi te słowa mogą się wydawać co najmniej grubą przesadą, wszak Irlandia jest uznawana za kraj, który dobrze poradził sobie z kryzysem zadłużeniowym. Związkowcy przekonują jednak, że powszechny wśród inwestorów bardzo pozytywny obraz Irlandii jest mitem podtrzymywanym po to, by wierzyciele bez problemów ściągnęli irlandzkie długi. Sytuacja gospodarcza kraju jest wciąż bowiem bardzo trudna. Konsumpcja spadła o 26 proc., inwestycje są najmniejsze od dziesięcioleci, a bezrobocie nadal bardzo wysokie, pomimo rosnącej emigracji Irlandczyków do USA, Kanady, Australii oraz Wielkiej Brytanii. Cięcia fiskalne mocno ciążą gospodarce, a trojka udaje, że tego nie dostrzega. – Jest tak jak w czasie pierwszej wojny światowej, gdy generałowie poświęcali milion ludzi, by przesunąć front o jeden jard i nie przemawiały do nich żadne dowody, że ich strategia jest zła – uważa Begg.
Minister finansów Michael Noonan zapewnia jednak, że irlandzka gospodarka jest na dobrej drodze a kraj powróci w tym roku na międzynarodowe rynki finansowe.