Goldman Sachs na prezydenta?

Bank inwestycyjny Goldman Sachs nie będzie się ubiegał o państwowe urzędy, jak proponował jeden z jego akcjonariuszy John Harrington

Aktualizacja: 15.02.2017 02:44 Publikacja: 26.03.2013 07:37

Goldman Sachs jest w USA żartobliwie nazywany „Government (ang. rząd) Sachs",

Goldman Sachs jest w USA żartobliwie nazywany „Government (ang. rząd) Sachs",

Foto: Bloomberg

Goldman Sachs jest w USA żartobliwie nazywany „Government (ang. rząd) Sachs", ze względu na rotację kadr między nim, a instytucjami publicznymi – zresztą nie tylko amerykańskimi. Zjawisko to określane jest mianem „obrotowych drzwi".

Wśród amerykańskich sekretarzy skarbu było już dwóch byłych prezesów tego banku (Henry Paulson i Robert Rubin). Karierę w Goldmanie mają za sobą także William Dudley, szef nowojorskiego oddziału Rezerwy Federalnej, a także Mario Draghi, prezes Europejskiego Banku Centralnego oraz Mark Carney, prezes Bank Kanady. Dodatkowo, pracownicy banku przeznaczają spore kwoty na kampanie polityczne: w ub.r. ponad 6 mln dol.

Zdaniem Johna Harringtona, prezesa firmy inwestycyjnej Harrington Investments, takie niebezpośrednie zaangażowanie banku w politykę szkodzi jego reputacji. Dlatego byłoby lepiej, gdyby bank zbadał możliwość ubiegania się o jakiś urząd odwołując się do orzeczeń Sądu Najwyższego, które przyznają spółkom pewne prawa polityczne.

- Dla przejrzystości naszego systemu politycznego i naszej spółki byłoby mniej szkodliwe, gdyby Goldman Sachs bezpośrednio ubiegał się o urząd jako osoba w świetle prawa federalnego albo stanowego, zamiast kontynuować obecną formę zaangażowania politycznego – pisał Harrington w przedstawionej w ub.r. propozycji.

Jak wynika z korespondencji Goldmana z amerykańską Komisją Papierów Wartościowych i Giełd (SEC), odpowiednikiem polskiej Komisji Nadzoru Finansowego, bank nie zamierza przedkładać pomysłu Harringtona pod głosowanie na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy. Komisja uznała zaś, że nie musi tego robić.

Harrington  nie zamierza się jednak poddawać. Zapowiada, że będzie szukał innych sposobów, aby zwrócić uwagę na problem zaangażowania firm w politykę. - Coraz wyraźniej widać, jak duży wpływ mają spółki na układ sił w polityce, a teraz jest on tak skrzywiony, że rodzi się pytanie, dlaczego Goldman Sachs nie mógłby się ubiegać o urząd prezydenta, a JPMorgan Chase o urząd wiceprezydenta. W ten sposób mogliby rządzić system naprawdę – powiedział Harrington w wywiadzie dla Bloomberga.

Jak wynika z jej strony internetowej, firma Harringtona zajmuje się doradzaniem inwestorom, którzy chcą zarobić, jednocześnie przyczyniając się do realizacji „postępowych celów środowiskowych i społecznych".

Gospodarka światowa
Dobry pierwszy kwartał niemieckiego przemysłu
Gospodarka światowa
Zaskakujący wzrost chińskiego eksportu
Gospodarka światowa
USA i Wielka Brytania mają umowę handlową
Gospodarka światowa
Bank Anglii obciął stopy procentowe
Materiał Promocyjny
Banki muszą wyjść poza strefę komfortu
Gospodarka światowa
Inwestorzy liczą na owocne negocjacje
Gospodarka światowa
Spółki bardzo mocno skupują akcje własne