Wraz z kiepskimi, wstępnymi danymi o PMI dla przemysłu (spadek z 49 pkt w marcu do 47,9 pkt w kwietniu) wskaźnik Ifo mówi, że koniunktura gospodarcza u naszego zachodniego sąsiada się pogarsza.
– Napędzana przez eksport niemiecka gospodarka cierpi z powodu pogorszenia sytuacji w światowej gospodarce. Ponieważ obecnie nawet chińska gospodarka jedzie z włączonym ręcznym hamulcem, brakuje impulsów z Azji, by pobudzić niemiecki eksport – wskazuje Thomaz Gitzel, analityk z VP Banku.
– Nastroje w spółkach mocno się pogorszyły. Nie widać już takiej euforii jak na początku roku. To głównie wina zdarzeń, do których doszło w Europie: politycznych zawirowań we Włoszech, kryzysu na Cyprze oraz informacji o tym, że część portugalskiego pakietu oszczędnościowego jest niekonstytucyjna. W dobrych czasach światowa gospodarka doświadczyłaby lepszego II kwartału. Ale teraz nie ma dobrych wiadomości z rynków wschodzących: wzrost gospodarczy w Chinach zwolnił, Korea Północna straszy wojną, a wskaźniki napływające z USA były w ostatnich tygodniach słabe. Nic dziwnego, że spółki straciły wiarę w dynamiczne ożywienie – mówi Andreas Scheuerle, ekonomista z Dekabanku.
Część ekonomistów oczekuje, że pojawiające się ostatnio dane świadczące o osłabieniu niemieckiej gospodarki mogą w przyszłym tygodniu skłonić Europejski Bank Centralny do luzowania polityki. – Osłabiłyby one euro, a słabsze euro byłoby wsparciem dla niemieckich eksporterów – twierdzi Carsten Brzeski, ekonomista z ING.