The Wall Street Journal: Emerging markets w krzyżowym ogniu

Czołowe kraje rozwijające się – od Turcji przez Brazylię po Chiny – stały się miejscem brutalnego połączenia kilku zjawisk: spowolnienia tempa wzrostu gospodarczego, wycofywania pieniędzy przez inwestorów i wreszcie ulicznych protestów – wszystko to przypomina, że na tych rynkach może być coraz trudniej zarabiać pieniądze.

Aktualizacja: 11.02.2017 01:48 Publikacja: 04.07.2013 11:00

The Wall Street Journal: Emerging markets w krzyżowym ogniu

Foto: Bloomberg

Odpływ pieniędzy z tak zwanych emerging markets nabrał tempa w minionym miesiącu, gdy wśród niektórych inwestorów zwyciężyło przekonanie, że  wraz z ożywieniem amerykańskiej gospodarki zbliża się koniec łatwego pieniądza na świecie.

W Chinach wprowadzone przez bank centralny ograniczenia kredytowe zwiększyły obawy, że tamtejsza gospodarka nadal będzie zwalniać, a to przeniesie się również na inne kraje. O ile w poniedziałek pojawiły się oznaki łagodzenia kryzysu płynnościowego, to słabe dane z przemysłu jeszcze bardziej pogorszyły nastroje.

W ubiegłym tygodniu odpływ pieniędzy z funduszy powierniczych inwestujących w obligacje z emerging markets prawie się podwoił w porównaniu z poprzednim tygodniem, do 6 mld USD. A ostatnie pięć tygodni to najdłuższy nieprzerwany okres wyprzedaży tych aktywów od 2009 r. Jak duży był napływ pieniędzy na te rynki, przed ostatnim spadkiem pokazuje bilans za cały rok, w którym wciąż jest na plusie około 10 mld USD.

W latach 2009–2012 prywatny kapitał zainwestował na emerging markets 4,2 bln USD, według danych Institute of International Finance. To więcej, niż wynosi kapitalizacja tokijskiej giełdy. – Jeszcze do kwietnia emerging markets wydawały się najlepszym miejscem do zarabiania pieniędzy. A od dwóch tygodni traktowane są jak trucizna – powiedział Jan Dehn, szef analiz w Ashmore Investment Management, firmie specjalizującej się w emerging markets, która zarządza aktywami o wartości 77,7 mld USD.

To poważna zmiana w postrzeganiu tych krajów, których rozwój pomógł zrekompensować słabość Stanów Zjednoczonych i Europy w czasach kryzysu finansowego. W poszukiwaniu lepszych zwrotów przez minione cztery lata inwestorzy lokowali pieniądze właśnie w gospodarkach zaliczanych do kategorii emerging markets.

– Wszystkie rynki, wszystko poszło w dół – przyznał Aliko Dangote, nigeryjski potentat cementowy i najbogatszy afrykański biznesmen, czekając na przemówienie Baracka Obamy w Soweto.

Gospodarka światowa
Coraz droższa opieka zdrowotna w Stanach Zjednoczonych
Gospodarka światowa
Armenia i Azerbejdżan uciekają z objęć rosyjskiego niedźwiedzia
Gospodarka światowa
Handel z Australią znowu na celowniku UE. Powrót rozmów
Gospodarka światowa
Czy partia Muska zdoła zdobyć serca i umysły?
Gospodarka światowa
Trump ogłasza decyzję w sprawie ceł. Wyższe taryfy na towary z UE i Meksyku
Gospodarka światowa
Francja wciąż z jedną z najniższych inflacji w UE