Mimo że bezrobocie utrzymało się na niezmienionym poziomie 7,6 proc. comiesięczny raport okazał się lepszy od prognoz analityków z Wall Street, którzy spodziewali się wzrostu o 165 tys. miejsc pracy. Reakcją na raport był skok oprocentowania 10-letnich obligacji skarbowych do 2,66 proc., co odczytano jako znak, że Wall Street spodziewa się zakończenia polityki taniego pieniądza przez Rezerwę Federalną.
Rządowe dane pokazują, że rynek pracy w USA ustabilizował się i co miesiąc gospodarka tworzy nowe etaty pomimo ostrych cięć budżetowych, podwyżki podatków oraz recesji w strefie euro. W czerwcu sektor prywatny zwiększył zatrudnienie o 202 tys. osób. W tym samym czasie rząd federalny i stanowe administracje zwolniły netto 7 tys. osób. Departament Pracy zrewidował także w górę dane za poprzednie dwa miesiące. W kwietniu, zamiast poprzednio szacowanych 149 tys. miejsc pracy przybyło aż 199 tys. a w maju - 195 tys. w miejsce 175 tys.
Piątkowe dane potwierdza także opublikowany dwa dni wcześniej raport prywatnej firmy ADP Employer Services, według której w sektorze prywatnym przybyło w czerwcu 188 tys. miejsc pracy – o prawie 30 tys. więcej niż wynosił konsensus analityków.
Z rządowych danych wynika, że poza sektorem publicznym wzrost zatrudnienia odnotowało wiele sektorów gospodarki – od usług fiansowych, poprzez handel, służbę zdrowia, budownictwo i przemysł po hotelarstwo i rozrywkę.
Stopa bezrobocia utrzymała się na niezmienionym poziomie, co nie było zaskoczeniem. Amerykańskie statystyki dotyczące zatrudnienia nie obejmują osób, które przestały aktywnie poszukiwać stałego zajęcia. Stabilna stopa bezrobocia na poziomie 7,6 proc. oznacza więc, że rynek pracy zaczęło wracać coraz więcej Amerykanów.