W drugim kwartale sprzedaż wzrosła o 12 proc. do 910,4 mln euro, gdyż klientki rzuciły się na drukowane tekstylia i skórzane torebki w nowej kolorystyce. W obu Amerykach przychody wzrosły o 20 proc. do 153,1 mln euro.
Taka poprawa rezultatów Hermesa wynika również z tego, że branża luksusowych towarów przeżywała spowolnienie w minionym roku. Klienci, zwłaszcza w Chinach, przenoszą się z masowego rynku luksusowych towarów, a więc tego typu działów w domach towarowych czy galeriach, i wykupują droższe, ale bardziej ekskluzywne towary w butikach.
Brytyjska Burberry Group była pierwszą dużą firmą z tego sektora, która w minionym tygodniu ogłosiła koniec przerwy w trwającym od kilku lat szybkim wzroście jego sprzedaży, bo jej biznes poszedł w górę w minionym kwartale, gdyż dobrze sprzedawała się wiosenno-letnia kolekcja, a popyt zwyżkował szczególnie w Hongkongu i w Chinach.
Natomiast Hermes, który sprzedaje torebki po kilka tysięcy euro za sztukę, doświadczył jedynie ograniczonego pogorszenia koniunktury w minionym roku. Axel Dumas, prezes spółki, podkreślił, że od początku roku obserwuje ona stabilne, pozytywne tendencje w Chinach. – Kraj tak ważny jak Chiny, w którym sprzedaż nadal rosła o 20 proc. w pierwszym półroczu, pracuje na nasze wyniki – powiedział Dumas.
Wzrost sprzedaży Hermesa w drugim kwartale oznacza przyspieszenie w porównaniu z poprzednimi trzema miesiącami, kiedy spółka informowała o najwolniejszym tempie kwartalnego wzrostu od 2009 r. Przychody zwyżkowały wtedy jedynie o 10 proc., o czym przesądziły niekorzystne zmiany kursów walutowych.