Produkt krajowy brutto, najszerszy miernik wartości towarów i usług wytworzonych w całej gospodarce, wzrósł w stosunku rocznym o 2,8 proc. w okresie lipiec–wrzesień. Taki jest pierwszy szacunek tego wskaźnika opublikowany przez Departament Handlu. Opublikowany zresztą z tygodniowym opóźnieniem spowodowanym 16-dniowym paraliżem rządu federalnego. Jest to wzrost szybszy od 2,5 proc. w II kwartale i najszybszy w tym roku. Ekonomiści spodziewali się tego wskaźnika na poziomie 2 proc. – wynika z ankiety przeprowadzonej przez Dow Jones.

Szybszy wzrost był jednak wynikiem tego, że spółki zwiększyły zapasy w  magazynach, co może spowodować, że w bieżącym kwartale będą mniej produkowały. Bez uwzględniania zapasów gospodarka wzrosła o marne 2 proc., a więc w tempie, które jest zgodne z koniunkturą powolnego ożywienia.

Amerykanie w III kwartale zwiększyli wydatki o 1,5 proc. Od 2009 r. był tylko jeden kwartał, w którym wzrost tego wskaźnika był jeszcze mniejszy. Spółki zmniejszyły wydatki na sprzęt i wyposażenie, które są kluczowym wskaźnikiem inwestycji przedsiębiorstw. Postąpiły tak dopiero po raz drugi od połowy 2009 r., kiedy rozpoczęło się ożywienie.

W obu przypadkach doszło do tego, zanim 1 października zaczął się rządowy paraliż, co może oznaczać spadek zaufania konsumentów i spółek spowodowany wzrostem oprocentowania kredytów hipotecznych i zbliżającą się perspektywą wojny budżetowej w Waszyngtonie. Wydatki władz  stanowych i lokalnych wzrosły, a federalnych zmniejszyły się.

Spadek wydatków spółek na sprzęt jest tym bardziej niepokojący, że towarzyszą mu raporty o wolniejszym niż na początku roku tempie wzrostu zatrudnienia. Ta ostrożność przedsiębiorców, mimo wysokich zysków spółek i wzrostów na giełdach, jest kluczowym czynnikiem uniemożliwiającym amerykańskiej gospodarce nabranie szybszego tempa rozwoju.