Fundusz, zasilany wpływami Norwegii z tytułu wydobycia ropy naftowej i gazu ziemnego, zarządza obecnie aktywami rzędu 2,4 bln zł. Aby podnosić stopy zwrotu, GPFG systematycznie zwiększa zaangażowanie w akcje. Obecnie stanowią one około 64 proc. portfela. Coraz większy udział mają akcje z rynków wschodzących (walory z GPW pod koniec ub.r. stanowiły 0,29 proc. portfela akcyjnego Norwegów). Te papiery w II kwartale przyniosły mu jednak 5,9 proc. straty, podczas gdy cały portfel akcyjny zarobił 0,1 proc.

Jak sugerują doradcy inwestycyjni rządu, jednym z narzędzi kontroli ryzyka może być przyznanie norweskiemu bankowi centralnemu, który zarządza funduszem, prawa do decydowania, w które spółki i branże nie może on inwestować z powodów etycznych. Obecnie czuwa nad tym Ministerstwo Finansów, któremu doradza w tej kwestii niezależna komisja ds. etyki. W efekcie jednak uchwalenie lub usunięcie ograniczeń inwestycyjnych zajmuje nawet kilkanaście miesięcy.

Propozycja zmian budzi zastrzeżenia organizacji pozarządowych, które obawiają się, że bank centralny będzie mniej otwarty na ich sugestię niż komisja ds. etyki.