We wrześniu niemiecka nadwyżka na rachunku obrotów bieżących wzrosła o prawie 18 proc. w stosunku rocznym, a całej strefy euro zwiększyła się o niecałe 4 proc. do 13,7 mld euro. To mniej niż nadwyżka samych Niemiec, która wyniosła 20 mld euro.
Wobec takich danych Komisja Europejska zapowiedziała, że sprawdzi, czy tak niezrównoważony niemiecki bilans handlowy nie szkodzi rozwojowi całej Unii Europejskiej. Amerykański Departament Skarbu przed miesiącem wyraził opinię, że niemiecka polityka promowania eksportu zamiast popytu wewnętrznego hamuje ożywienie gospodarcze strefy euro po kryzysie finansowym, co szkodzi też globalnej gospodarce.
A jest jedna, często niedoceniana, przyczyna niemieckiego sukcesu eksportowego: zaawansowana globalna sieć przedstawicielstw budowana przez dziesięciolecia, której celem jest zapewnienie za granicą przyczółków dla nawet najmniejszych niemieckich spółek.
Niemiecka Izba Handlu Zagranicznego ma 120 biur w 80 krajach zatrudniających ponad 1700 pracowników. Ich zadaniem jest promowanie niemieckich interesów handlowych.