Japoński PKB wzrósł w czwartym kwartale o 2,2 proc. (dane annualizowane), po dwóch kwartałach spadku. Japonia wyszła więc z krótkiej recesji wywołanej podwyższeniem na wiosnę podatku od sprzedaży, ale wzrost gospodarczy okazał się niższy od oczekiwań. Średnia prognoz analityków mówiła o zwyżce PKB o 3,7 proc. Rozczarowały dane dotyczące wydatków spółek i konsumpcji w IV kwartale. Zwiększyły się one odpowiednio o 0,1 proc. i o 0,3 proc. Wielu ekonomistów wskazuje, że płace w Japonii nie rosną w wystarczającym stopniu, by podtrzymać popyt osłabiony podwyżką podatku od sprzedaży oraz inflacją napędzaną osłabieniem jena.
Wielu analityków widzi główny problem w tym, że płace w Japonii rosną zbyt wolno. Podatek od sprzedaży wraz z inflacją wywołaną osłabieniem jena uderzył w realne dochody wielu gospodarstw domowych. Stały się więc one mniej skłonne do konsumpcji. „Popyt wewnętrzny pozostanie słaby. Nie licząc czynnika tymczasowego w postaci premii wypłacanych pod koniec roku, płace niemal nie wzrosły, a gospodarstwa domowe mogą wykorzystać spodziewane w tym roku podwyżki wynagrodzeń, by uzupełnić swoje oszczędności. Rozczarowujące dane o wzroście gospodarczym sugerują, że prognozy Banku Japonii są zbyt optymistyczne. Może on luzować politykę w kwietniu" – piszą analitycy firmy badawczej Capital Economics.
Ten problem zaczyna dostrzegać również rząd, który jak na razie liczy na to, że poprawiające się zyski spółek przełożą się w tym roku na wzrost płac. - Ważnym jest, by rosnące zyski doprowadziły do podwyższania płac robotnikom - przyznaje Akira Amari, japoński minister gospodarki. Jak na razie jednak spółki niechętnie podwyższały wynagrodzenia pracownikom. O wiele częściej decydowały się na kumulowanie gotówki. Japońskie firmy na jesieni 2014 r. trzymały aż 229 bln jenów, czyli 44 proc. PKB, w gotówce. Pomysłu jak uwolnić do gospodarki ten strumień pieniędzy jak na razie nie ma.