Co to oznacza dla inwestorów? Po pierwsze: to dobry moment na pozbycie się z portfela najbardziej ryzykownych papierów. – Hossa wywindowała również notowania tych spółek, które na to nie zasługiwały. W zeszłym roku ponad 1 tys. z ponad 2,5 tys. firm wchodzących w skład indeksu odnotowało stratę netto. Notowania prawie 260 spółek z tej grupy w minionym miesiącu urosły o 10 proc. lub więcej – zwraca uwagę Michael Farr z Farr Miller & Washington.

– Nie mówię, żeby całkowicie wycofać się z branży hi-tech, ale to dobry moment, żeby zastąpić spekulacyjne inwestycje takimi o solidnych fundamentach – przekonuje Farr. Po drugie: pamiętaj, żeby inwestować zgodnie z planem. – Jeżeli akcje spółek technologicznych na skutek hossy zajmują w twoim portfelu więcej miejsca, niż planowałeś, sprzedaj część – podkreśla Alan Skrainka, CIO w Cornerstone. Po trzecie: zachowaj dystans wobec benchmarku. – Wiele spółek ciągnących teraz indeks, np. Facebook czy GoPro, nie było nawet w planach w 2000 r. – przypomina Ken Winans z Winans International. – Gdyby istniały już wtedy, Nasdaqowi teraz byłoby daleko do szczytów. Poza tym pamiętajmy, że gdy Fed zdecyduje się podnieść stopy procentowe, benchmark nie będzie miał większego znaczenia – czy to Nasdaq czy Dow Jones – wszystko runie.