Europejskie indeksy giełdowe zaczynały wtorkową sesję od spadków, ale później wiele z nich balansowało między niewielkimi zwyżkami a umiarkowanymi spadkami. Powodem utrzymującej się nerwowości na rynkach były oczywiście informacje napływające z Aten i z Brukseli. Pojawiły się przecieki mówiące, że grecki rząd wyraził gotowość rozmów na temat nowych warunków pomocy finansowej, jakie przedstawił w nocy z poniedziałku na wtorek przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker. Późnym popołudniem Grecja oficjalnie poprosiła o przedłużenie jej o dwa lata dostępu do pomocy finansowej z Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego (ESM). Wiceminister finansów Euclid Tsakalotos zasugerował, że niedzielne referendum w sprawie współpracy z wierzycielami może zostać odwołane, jeśli Grecja dostanie ofertę, „której nie będzie mogła odrzucić".
Straszenie Trybunałem
Mimo to nie ustają spekulacje na temat ewentualnego wyjścia Grecji z eurolandu. Grecki minister finansów Yanis Varoufakis zagroził, że jego kraj może pozwać unijne instytucje do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, jeśli będą one próbowały wyrzucić Grecję ze strefy euro. Unijne prawo nie przewiduje bowiem żadnego mechanizmu pozwalającego na wykluczanie krajów z unii walutowej. – Grecki rząd wykorzysta wszystkie swoje prawa. Zasięgamy rad i na pewno rozważymy pozew do ETS. Traktaty europejskie nie zawierają przepisów dotyczących wychodzenia ze strefy euro. Nasze członkostwo w strefie euro nie podlega negocjacjom – powiedział Varoufakis brytyjskiemu dziennikowi „Daily Telegraph". Wcześniej przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker ostrzegł, że jeśli Grecy odrzucą w niedzielnym referendum warunki stawiane im przez wierzycieli, będzie to oznaczało wyjście Grecji z eurolandu. W podobnym tonie wypowiadali się niemiecka kanclerz Angela Merkel i francuski prezydent Francois Hollande. – Wyjście Grecji ze strefy euro, które długo było kwestią teoretyczną, nie może dzisiaj być wykluczone – twierdzi Benoit Coeure, członek zarządu EBC.
– Co się stanie, jeśli Grecja opuści strefę euro? Wysłany zostanie negatywny przekaz wskazujący, że członkostwo w strefie euro jest odwracalne. Ludzie mogą pomyśleć, że jeśli jeden kraj opuści unię walutową, to inne mogą zrobić to w przyszłości. To może być największy problem, który wyniknie z Grexitu – ostrzegł hiszpański premier Mariano Rajoy.
Choć grecki rząd zapewnia, że będzie starał się utrzymać kraj w strefie euro, to musi również przygotować plan B. Harry Theoharis, deputowany greckiej opozycyjnej partii Potami, napisał na Twitterze, że w greckim Generalnym Biurze Audytu funkcjonuje komórka przygotowująca plan powrotu do drachmy. Rząd określił ten tweet jako „czyste science fiction", ale wcześniej swój własny plan nacjonalizacji banków i powrotu do dawnej waluty przygotowała Platforma Lewicowa, czyli frakcja w rządzącej partii Syriza.
MFW bez zapłaty
Minister Varoufakis ogłosił we wtorek po południu, że Grecja nie spłaci 1,6 mld euro rat pożyczek, jakie jest winna Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu. To pierwszy przypadek w historii, gdy państwo rozwinięte nie spłaca zobowiązań wobec Funduszu (choć teoretycznie Grecja może powołać się na artykuł 7G Statutu MFW mówiący o możliwości przesunięcia spłat, jeśli kraj zmaga się z „nadzwyczajnymi trudnościami"; ostatnim razem MFW przesunął spłaty w 1982 r. Nikaragui oraz Gujanie). Inwestorzy spodziewali się tego, odkąd zerwano negocjacje w sprawie pomocy finansowej, a rynek i tak już od dłuższego czasu traktuje Grecję jak bankruta. Koszt CDS, instrumentów ubezpieczających przed bankructwem dłużnika, dla greckich obligacji sięgał we wtorek 2,5 tys. pb, a większy był tylko dla Ukrainy (2,8 tys. pb) i Wenezueli (4,6 tys. pb).