To, że inwestorzy tak silnie wyprzedają kolumbijskie akcje, może na pierwszy rzut oka dziwić. Wszak choć kolumbijska gospodarka zwalnia, to prognozy mówią, że w tym roku będzie się rozwijała w tempie większym niż 3 proc., co jest dosyć dobrym wynikiem jak na ten region. Ponadto kolumbijski rząd i marksistowscy rebelianci z FARC są bliscy zawarcia porozumienia kończącego wojnę domową trwającą od lat 60. Co więc sprawiło, że inwestorzy odsuwają się od kolumbijskich aktywów?
Część analityków widzi przyczynę wyprzedaży w tym, że kolumbijska gospodarka jest za bardzo uzależniona od eksportu ropy naftowej, a ta przez ostatnie 12 miesięcy staniała o blisko 50 proc. – Cena ropy wpływa na nastroje na rynkach, wpływa bezpośrednio na cenę akcji niektórych spółek i jest związana z przeceną peso kolumbijskiego, którego kurs ma dużą korelację z głównym indeksem giełdy w Bogocie. To prawdopodobnie poziom, na którym powinno się akumulować akcje, ale inwestorzy czekają na katalizator dla zwyżek – wyjaśnia Rupert Stebbings, dyrektor zarządzający ds. sprzedaży akcji w Bancolombia z Medelin.
Inwestorzy źle przyjęli również podwyżki podatków w Kolumbii oraz źle patrzą na Amerykę Łacińską, po wybuchu na jesieni zeszłego roku olbrzymiego skandalu korupcyjnego wokół brazylijskiego państwowego koncernu naftowego Petrobras. Inwestorzy zagraniczni byli zaś w zeszłym roku największymi kupcami kolumbijskich akcji.
Przez ostatnie 12 miesięcy Bovespa, czyli główny indeks brazylijskiej giełdy, stracił 33 proc., a główny indeks peruwiańskiej giełdy zniżkował o 34 proc. Są jednak latynoamerykańskie rynki akcji, które prosperują. Należą do nich parkiety w Argentynie i Wenezueli. Główny indeks pierwszego z nich zyskał przez ostatnie 12 miesięcy prawie 30 proc. (licząc w dolarach), a główny indeks giełdy w wenezuelskim Caracas skoczył aż o 607 proc. Zarówno Argentyna, jak i Wenezuela przechodzą poważny kryzys gospodarczy i zmagają się z wysoką inflacją. Klasa średnia ratuje tam swoje majątki za pomocą giełdowej spekulacji.