Sierpniowa burza na rynkach

Sierpień był miesiącem wielkiego odpływu kapitału z rynków wchodzących. Z giełd tych krajów wyparowało aż 1,9 bln USD. Tylko trzy indeksy skończyły miniony miesiąc na plusie.

Aktualizacja: 06.02.2017 19:36 Publikacja: 01.09.2015 06:00

Sierpniowa burza na rynkach

Foto: Bloomberg

Kapitalizacja 31 największych rynków wschodzących świata zmniejszyła się w sierpniu aż o 1,9 bln USD, czyli o więcej, niż wynosi nominalny PKB Rosji – wynika z danych zebranych przez agencję Bloomberga. Sierpień okazał się dla tych rynków najgorszym miesiącem od trzech lat. Indeks MSCI Emerging Markets spadł o ponad 9 proc., a od początku roku stracił już 25 proc.

W ślad za Chinami

Spośród wszystkich rynków wschodzących świata inwestorzy najuważniej przyglądali się chińskiemu. Kontynuacja giełdowego krachu za Wielkim Murem oraz dewaluacja juana wywołały panikę w skali globalnej. Shanghai Composite stracił od początku miesiąca do sierpniowego dołka ponad 20 proc., a ogółem przez cały sierpień spadł o 12,5 proc. Gorsze od niego okazały się główne indeksy giełd w Peru (spadek o prawie 13 proc.), Arabii Saudyjskiej (minus 17 proc.) i Grecji (minus 22 proc.). Najlepszym indeksem z rynków wschodzących – i na świecie – był w tym czasie główny indeks giełdy słowackiej, który zyskał w sierpniu blisko 3,5 proc. Słowacja jest jednak rynkiem mało płynnym i niemal pozbawionym znaczenia dla dużych inwestorów.

Rynki wschodzące były pod presją już od wielu miesięcy, głównie w związku z oczekiwaną podwyżką stóp procentowych w USA. Kryzys w Chinach sprawił jednak, że ucieczka kapitału z rynków wschodzących przyspieszyła. Według danych firmy EPFR Global inwestorzy wycofali w zeszłym tygodniu 2,58 mld USD z amerykańskich funduszy inwestujących na wschodzących rynkach akcji i obligacji. To sprawiło, że licząc od początku roku, napływ pieniędzy netto do tych funduszów stał się praktycznie zerowy.

– Odpływy kapitału z emerging markets bywały w tym roku tak duże, jak podczas zaostrzenia się kryzysu finansowego kilka lat temu. Rynek nie zacznie radzić sobie lepiej, póki nie pojawią się oznaki stabilizacji w chińskiej gospodarce – wskazuje Hertta Alava, zarządzająca funduszem w FIM Asset Management.

Chaotyczna polityka

O ile w czwartek i piątek na szanghajskiej giełdzie trwało odbicie, o tyle w poniedziałek Shanghai Composite stracił 0,8 proc. Inwestorzy się przestraszyli, że chiński rząd znów zmienił zdanie i wstrzymał się z działaniami mającymi wspierać rynek. Wcześniejsze przecieki mówiły, że państwowe instytucje finansowe będą kupowały akcje na chińskich giełdach przynajmniej do 3 września, czyli dnia, w którym ma się odbyć wielka parada wojskowa z okazji 70. rocznicy zakończenia drugiej wojny światowej. „Financial Times" doniósł jednak, że władze uznały, że zamiast stymulować zwyżki na giełdzie, ostrzej się zajmą walką z siłami, które ich zdaniem destabilizują rynek. Reakcja chińskich władz na rynkowy kryzys jest powszechnie uznawana za bardzo chaotyczną i pełną błędów.

– Chińscy decydenci mają za sobą okropny miesiąc z serią rynkowych interwencji, które zostały kiepsko zaplanowane i w słaby sposób rynkom zakomunikowane. Zaufanie do giełdy wyraźnie się zmniejszyło, a szanse na trwałe zwyżki w średnim terminie są niskie. Mimo to, pod koniec sierpnia wzrósł napływ kapitału na szanghajską giełdę poprzez połączenie tradingowe z giełdą w Hongkongu, a to może wskazywać, że inwestorów zagranicznych zaczynają kusić niższe wyceny – twierdzi Mark Williams, ekonomista z firmy Capital Economics.

[email protected]

Gospodarka światowa
Cła będą wyższe od zapowiadanych? Donald Trump: Zaczynamy wysyłać listy do krajów
Gospodarka światowa
Jak Ameryka może teraz przemodelować Bliski Wschód
Gospodarka światowa
Dobra sytuacja na rynku pracy w USA może zniechęcić Fed do cięcia stóp
Gospodarka światowa
Microsoft znów redukuje zatrudnienie
Gospodarka światowa
Cła Trumpa mogą uderzyć w hossę na giełdzie w Tokio
Gospodarka światowa
Banki powiększyły dywidendy