I tak już rozczarowujące dane za sierpień zrewidowano w dół - ze 175 tys. etatów do 135 tys. etatów.
Stopa bezrobocia pozostała na poziomie 5,1 proc., podobnym do tego z przełomu 2007 i 2008 r.
Choć amerykański rynek pracy podnosi się po kryzysie, to ożywienie to jest nierówne i zaczyna zwalniać.
Spowolnienie to najprawdopodobniej nie powstrzyma oczekiwanej podwyżki stóp procentowych w USA, ale może skłonić Fed, by nie zacieśniał w październiku polityki pieniężnej a pierwszą od 2006 r. podwyżkę stóp przełożył na grudzień.
Szczegółowe dane za wrzesień stawiają pod dużym znakiem zapytania siłę ożywienia gospodarczego w USA. Średnie płace godzinowe spadły o 1 centa do 25,09 USD a licząc rok do roku wzrosły o zaledwie 2,2 proc. Tak niski wzrost wynagrodzeń źle wróży popytowi amerykańskich konsumentów, czyli głównemu silnikowi ożywienia gospodarczego. Tymczasem stopa uczestnictwa w rynku pracy USA spadła do 62,4 proc., czyli najniższego poziomu od połowy lat 70. To oznacza, że coraz więcej Amerykanów opuszcza rynek pracy.