Na koniec lutego menedżerowie amerykańskich funduszy podążających za indeksami zarządzali już 27 proc. pieniędzy ulokowanych w opodatkowanych funduszach obligacji i ETF w porównaniu z 20 proc. na koniec 2013 roku, wskazują dane firmy analitycznej Morningstar.
Wprawdzie ten odsetek jest mniejszy niż 40 proc. aktywów funduszy akcji ulokowanych w produktach pasywnych, ale trend i powody, czyli ograniczanie kosztów i słabe wyniki aktywnego zarządzania, są takie same.
Obligacje później niż akcje stanęły w obliczu zagrożenia ze strony indeksowania, gdyż ich stopy zwrotu zwykle były niższe a różnice w rezultatach poszczególnych funduszy często bywały niewielkie. Jednak sytuacja zmieniła się, kiedy stopy procentowe zanurkowały. Wówczas nawet niewielkie cięcia kosztów mogą okazać się znaczące dla inwestorów, którzy przeniosą się do funduszy indeksowych.
- Znajdujemy się w takim momencie, kiedy każdy zarządzający niezależnie od tego czy inwestuje w instrumenty o stałym dochodzie, czy w akcje musi pokazać czy wypracowywana wartość jest warta opłat jakie inkasują – wskazuje Jeffrey Stakel, partner w Casey Quirk & Associates, firmie doradczej współpracującej z zarządzającymi. – Wszyscy są pod lupą – dodaje.
Trend przybiera na sile. Jeszcze w 2012 roku aktywnie zarządzane opodatkowane fundusze obligacji pozyskiwały nawet trzy razy więcej pieniędzy niż pasywne. Od tej pory zarządzający stawiający na aktywną selekcję w każdym roku doświadczali odpływu funduszy natomiast menedżerowie podążający za indeksem odnotowywali napływy.