Szef działu analiz instrumentów o stałym dochodzie w największym europejskim banku przekonuje, iż w długoterminowej perspektywie ważniejsza od rezultatu referendum w sprawie pozostania Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej będzie sytuacja na rynkach obligacji, gdyż problemy od dekad nurtujące gospodarki poszczególnych państw będą hamować tempo wzrostu i sprawią, że rekordowo niskie stopy procentowe jeszcze przez lata pozostaną na tym poziomie.
- Prawdziwym słoniem w składzie porcelany nie jest brytyjskie glosowanie, czy prezydentura Donalda Trumpa - argumentuje Steven Major, lecz są nim ujemne stopy procentowe utrzymujące się przed dłuższy okres.
Wprawdzie Brexit wstrząsnął rynkami finansowymi i zwiększył popyt na bezpieczne przystanie, inwestorzy na rynkach obligacji o wartości 100 bilionów dolarów powinni głębiej wniknąć w strukturalne problemy nękające świat, jak zmiany demograficzne, eksplozja zadłużenia i dysproporcje między bogatymi a biednymi.
Niskie stopy są też naturalną konsekwencją nadmiernego zadłużania się rządów po kryzysie finansowym. Wprawdzie gospodarki otrzymały konieczne wsparcie, ale zbyt duży dług wiele krajów pozbawił siły nabywczej , która mogłaby wesprzeć wzrost w następnym dziesięcioleciu. Niedawno Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) ostrzegła, iż gospodarka świata zmierza w stronę „pułapki słabego wzrostu", a bez przyspieszenia tempa inwestorzy nadal będą szukać bezpieczeństwa w obligacjach rządowych.
Major przewiduje, iż rentowność referencyjnych amerykańskich papierów dziesięcioletnich będzie się utrzymywać w pobliżu obecnego poziomu, a na koniec tego roku wyniesie 1,5 proc. Miałaby być wówczas jeszcze niżej niż w ubiegłym tygodniu szacowali inni eksperci w prognozach zebranych przez Bloomberga, którzy średnio spodziewali się wzrostu rentowności.