Traderzy wykończeni bezruchem na Wall Street w ostatnich tygodniach mają nadzieję, iż dzisiejszy raport o zatrudnieniu w Stanach Zjednoczonych będzie dla nich wybawieniem. Indeks Standard&Poor's500 od 36 dni utrzymuje się w 1,5-proc. paśmie wahań.
Sierpniowe raporty o stanie zatrudnienia w największej gospodarce świata zwykle są niepomyślne, co na ogół jest też złą wiadomością dla rynku akcji. Od 1996 roku aż 15 sierpniowych raportów na 19 rozczarowało ekonomistów, wynika z danych Bloomberga. Standard&Poor's500 wówczas średnio spadał o 0,4 proc. w porównaniu z 0,1-proc. spadkiem liczonym dla 19 sierpniowych raportów.
Tym razem gorszy raport może zostać potraktowany jako byczy sygnał, gdyż może zniechęcić Rezerwę Federalną do podniesienia stóp procentowych już w tym miesiącu. Jednak słabość rynku pracy przełożyłaby się też na spadek optymizmu związanego z nadziejami, iż poprawa koniunktury w drugim półroczu zahamuje spadki zysków amerykańskich korporacji.
- Kiedy rynek porusza się w wąskim paśmie wahań, staje się coraz bardziej ściśnięty i spragniony wiadomości, a piątkowe dane są bardzo ważne – komentuje Joseph Vernath, główny strateg inwestycyjny w Dana Investment Advisors, zarządzający aktywami o wartości ponad 7 miliardów dolarów.
Z prognoz wynika, iż amerykańskie firmy w sierpniu zwiększyły zatrudnienie o 180 tys. etatów. Byłby to najlepszy wstępny sierpniowy odczyt od 1998 roku. Problem w tym, iż w minionych dwóch dekadach sierpniowe raporty przynosiły dane średnio gorsze od oczekiwań o 36 tys. miejsc pracy.