Zyski amerykańskich firm topnieją w takim tempie, że coraz trudniej jest im spłacać zobowiązania. Negatywnie wpływa to też na skłonność do dzielenia się zyskiem z akcjonariuszami i zniechęca do realizacji planów skupu akcji własnych, co jest przedsięwzięciem niezwykle kosztownym.
Wprawdzie na koniec minionego kwartału zasoby gotówki i jej ekwiwalentu w przypadku firm z indeksu Standard&Poor's500 sięgały 825 miliardów dolarów i były niemal rekordowe jeśli chodzi o obecny rynek byka, ale koncentrowały się w wąskiej grupie zaledwie 50 największych korporacji. Mediana dla pięćsetki wynosiła tylko 600 milionów dolarów, najmniej od .trzech lat. To głównie skutek realizacji programów skupu akcji własnych i wypłaty dywidend.
Bilanse 90 proc. firm z S&P500 topnieją najszybciej od początku rynku byka. Ta grupa na koniec drugiego kwartału miała do dyspozycji 385 miliardów dolarów w porównaniu z 447 mld dolarów na koniec 2015 roku. W ciągu roku gotówka zmniejszyła się o 10 proc. Szybciej w obecnym okresie byka, który zaczął się w 2009 roku zasoby gotówki malały tylko w 2014 roku, kiedy spadek wyniósł 11 proc.
Wprawdzie trudno jest mówić o groźbie fali niewypłacalności, ale topniejąca gotówka komplikuje życie szefom amerykańskich korporacji próbujących zadowolić udziałowców w czasach spadających zysków.
Wydatkowanie pieniędzy na skup akcji, co podobało się inwestorom , gdyż przez siedem lat chroniło ich przed skutkami chybotliwej koniunktury gospodarczej stało się trudniejsze w czasach zacieśniania polityki pieniężnej przez Rezerwę Federalną.